poniedziałek, 27 kwietnia 2020

Frank Gratkowski! Dance Hall and other Tall Stories!


Frank Gratkowski, niemiecki saksofonista, klarnecista oraz flecista, wyśmienity improwizator i wytrawny kompozytor, nie trafia zbyt często na łamy Trybuny, albowiem jak sprawdzono w jej zatęchłych archiwach, ostatnia o nim wzmianka miała miejsce … prawie cztery lata temu. Nikt nie wie dokładnie, dlaczego tak się dzieje. Być może sprawia to fakt, iż poprzednia opowieść o Franku miała charakter features, a zatem w dużej mierze opowiadała (w skrócie) o całokształcie jego dorobku artystycznego (link dla zapominalskich na końcu tekstu). Z drugiej jednak strony muzyk nie produkuje nadmiernej ilości płyt, jego każda edytorska decyzja bywa zapewne poprzedzana wnikliwą analizą zawartości muzycznej potencjalnych nagrań, być może wynika to także z nadmiernego autokrytycyzmu artysty.

Dość jednak tych dysput, albowiem od poprzedniej wizyty na tych łamach muzyk wydał jednak kilka ciekawych płyt. W ramach zatem przypomnienia, tudzież wskazania pracy domowej do odrobienia, na końcu dzisiejszej opowieści, przypomnimy kilka z nich. Teraz natomiast z radością przeniesiemy się do słynnego loftu w niemieckiej Kolonii, by posłuchać nagrań pewnego tria, które jest przy okazji najnowszym dziełem Gratkowskiego, gdyż ukazało się kilka tygodni temu.




Płyta zwie się Dance Hall Stories, wydał ją stały wydawca nagrań Niemca, angielski Leo Records (CD, 2020). Grającemu na saksofonie altowym, klarnecie basowym i flecie Frankowi Gratkowskiemu towarzyszy jego brother in soul, pianista Simon Nabatov oraz w połowie utworów, także perkusista Dominik Mahnig. Nagranie składa się z ośmiu utworów (all music by the musicians, swobodne improwizacje, z których część z pewnością poprzedzona była pewnymi scenariuszowi ustaleniami). Całość, zarejestrowana w klubie Loft w kwietniu 2017 roku, trwa około 48 minut.

Przygodę z Opowieściami Tanecznymi zaczyna wyważony, niemal klasycznie brzmiącym duet altu i fortepianu. Gracja i cierpliwość, zaduma i plastry ciszy - budowanie narracji toczy się powoli, acz bardzo konsekwentnie. Po pewnym czasie muzycy – znają się jak łyse konie! – step by step zbierają siły do bardziej energetycznych przebieżek. Flow zyskuje na tempie po 6 minucie – para przyjaciół robi śmiały krok w kierunku free jazzowej ekspresji i pozostaje jej wierna aż po ostatni dźwięk ponad 10-minutowej pieśni otwarcia. Roztańczony, zadziorny alt, masywne, na poły rytmiczne piano. Druga opowieść od startu stawia na dynamikę, ale także pewną lekkość piana i zadęć instrumentu, którego brzmienie pozornie wskazywałyby na saksofon altowy, po pełnym okrążeniu okazuje się jednak, iż mamy do czynienia z dźwiękami wysoko zestrojonego klarnetu basowego! Po fazie dynamicznej, muzycy osiągają fazę skromnych preparacji i pełni dramaturgicznej zadumy kończą opowieść.

Do trzeciego utworu muzycy przystępują już w trio. Kolektywna, zadziorna, free jazzowa ekspozycja od pierwszej sekundy. Są momenty, gdy piano pachnie bluesem, alt zaś zdaje się być bardziej wyzwolony gatunkowo. Dobry, aktywny drumming podkreśla jakość improwizacji. Muzycy z czasem jakby zyskiwali na swobodzie wypowiedzi, ale flow w pełni kontrolowany sposób wyhamowuje. Na finał jednak znów osiąga stan galopu. Czwarta opowieść, to powrót do duetu. Frank sięga po raz pierwszy i ostatni po flet. Simon bystrze puentuje na klawiszach, a krótka, zwarta opowieść pięknie podprowadza nas pod najciekawszy fragment płyty. A oto i on: znów trio, które tym razem jednak zaczyna swoją opowieść niemal w ciszy. Rezonans talerzy, drobne preparacje piana i manipulacje dyszami. Wszystko zdaje się tu mruczeć i szeleścić. Po chwili piano zaczyna bębnić niczym zegar z kukułką! Początkowo nieco abstrakcyjna narracja pięknie łapie swobodny dryl improwizacji. Opowieść skrzy się dobrymi interakcjami, emocje rosną, a swoje opus magnum na krążku rozpoczyna Gratkowski. Jego instrument zaczyna charczeć i skrzeczeć. Znów recenzent ma wrażenie, jakby coś, co brzmi jak alt, zaczyna przypominać wysoki lot klarnetu basowego. Świetna ekspozycja dęciaka wspaniale obudowywana jest grą pianisty i perkusisty. Brawo!

Szósta opowieść, to ostatni już tego dnia duet. Delikatny, wręcz ambientowy, z pogłosem i wspaniałą akustyką. Frank dmucha w alt, który prawdopodobnie rezonuje z pudłem fortepianu. Piękne, na poły dronowe slow motion trwa tu do ostatniego dźwięku. Siódma opowieść i znów kolektywizm tria – mocny drumming, klarnet basowy i czarne klawisze piana. Emocje rosną z każdą sekundą! Dęciak rży jak koń, partnerzy w skupieniu szukają wewnętrznej dynamiki. Znajdują ją bez większych problemów i całe trio tanecznym krokiem pędzi po swoje. Nabatov znajduje jeszcze chwilę na garść fortepianowych preparacji. Czas na finałową, ósmą opowieść. Wbrew schematom, jest ona pełna dynamiki i pod koniec niemal rockowych emocji. Saksofon altowy proponuje formułę open jazzu. Bystry drumming wchodzi w to, jak w masło. Po pewnym czasie narracja gęstnieje, nabiera kolorytu i eksploduje zmysłowym free jazzem. Oto muzycy, którzy są w stanie zrobić na scenie wszystko, tu stawiają mistrzowskie stemple i gotują się z emocji, które gaszą w perfekcyjny sposób. Bravo once again!


*****

Jak już wspomnieliśmy na wstępie, w drugiej połowie lat 10. bieżącego stulecia Frank Gratkowski opublikował kilka wartościowych wydawnictw. Jeśli wciąż uwielbiacie kąpać się w prawdziwych emocjach free jazzu, polecamy koncert, jak odbył się w roku 2014, w ramach obchodów jubileuszu jego wydawcy - Leo Records 35th Anniversary Moscow. Na płycie CD o takim właśnie tytule, wraz z Gratkowskim grali: Simon Nabatov (fortepian), Aleksey Kruglov (saksofon altowy) i Oleg Yudanov (perkusja).




Po trzech kwadransach muzycznej petardy, zapewne bardzo chętnie odpoczniecie przy bardziej stonowanej muzyce – niech to będzie duet Franka z włoskim puzonistą Sebi Tramontaną. Fragmenty dwóch koncertów (z lat 2015-16) na znanym słoweńskim festiwalu nazwano Live At Španski Borci (Leo Records, CD 2016). Kolejny duet Niemca z Simonem Nabatovem (koncert z kolońskiego Loftu z roku 2015) wydano na płycie Mirthful Myths (Leo Records, CD 2017). To nagranie stanowić winno doskonałe uzupełnienie płyty, której dziś poświeciliśmy najwięcej miejsca.

W roku ubiegłym Frank Gratkowski pojawił się także gościnnie na płycie skandynawskiego tria Kiap. Płytę Drift dostarcza Hevhetia (CD, 2019), a zawiera ona nagranie poczynione w Akademii Muzycznej w Oslo. Tu muzyczne warunki na ogół dyktują młodzi muzycy, pełni post-rockowego temperamentu, ale dobra robota Franka ciekawie kontrapunktuje ich chwilami dość szalone pomysły.


Link:
https://spontaneousmusictribune.blogspot.com/2016/06/frank-gratkowski-incydent.html


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz