Czas i miejsce
zdarzenia: Inter Arts Center, Malmö, 12 września 2014.
Ludzie i przedmioty:
Agustí Fernández – grand piano, Johannes Nästesjö – kontrabas.
Co gramy: muzyka
swobodnie improwizowana.
Efekt finalny: 37
minut bez kilkunastu sekund nieprzerwanego ciągu dźwięków, zarejestrowanych na
żywo. Wydane przez szwedzki Konvoj Records pod tytułem Like Listening With Your Fingertips, dostępne na rynku od końca
maja br. Tytułem wykonawczym są personalia obu muzyków.
Przebieg wydarzeń/
wrażenia subiektywne:
Gwałtowne tarcia strun wewnątrz pudła rezonansowego
wielkiego fortepianu. Tuż obok małe
palce na gryfie kontrabasu. Spokojna rozbiegówka w mrocznej estetyce call & response. Agusti smaruje i
poleruje, Johannes czeka zaś na przebieg wydarzeń, wtykając zwinne place
pomiędzy ołowiane struny. Z czasem też zaczyna już tylko muskać struny, ślizgać
się po nich z kocią zręcznością. Jest czujny, skoncentrowany, ma w głowie
eksplozję pomysłów dramaturgicznych. Akustycznie błyskotliwa, skupiona walka z
politurą strun, u obu muzyków istotnie intensywna. Od 6 minuty zaczyna też
skutecznie działać zasada imitacji, a poziom komunikacji w duecie wchodzi na
niebotyczny poziom i … do końca koncertu nic w tym zakresie nie ulegnie już
zmianie. Pierwsza eksplozja endorfin
jest już udziałem recenzenta.
Od 8 minuty dynamika ekspozycji sytuacyjnie narasta. Temperatura
właściwa strun przekroczyła już dopuszczalne normy przeciwpożarowe. Johannes
chwyta bezczelnie za smyczek i zaczyna robić z niego dobry użytek. Agusti po
uszy zanurzony w skrupulatnym piano
prepare. What a Wonderful World!
12 minuta i niebanalna etiuda pod nazwą roboczą kind of piano percussion. Na smyku rośnie agresja. Mała orkiestra
kameralna w swym epokowym dziele! Bogactwo fonii zdaje się rujnować nasze
typowe postrzeganie fortepianu i kontrabasu. Od 15 minuty smyk czyni już same
cuda, zupełnie zresztą samodzielnie. Po chwili powraca Agusti i kładzie dłonie
bezpośrednio na klawiaturze fortepianu – pierwszy dziś raz! Ferria
niepokojących dźwięków stawia nas na baczność. W 19 minucie kolejna zmiana
scenariusza. Smyk ostrym zadziorem łamie kilka strun, ziejąc grozą na prawo i
lewo. Och, ta siła niskich częstotliwości! Agusti liże klawisze, ledwie muska
struny, a niebo akustyki staje się naszym udziałem. Po kilku minutach
Katalończyk zostaje na moment zupełnie sam i gra tak niebywale delikatne, ale
jednocześnie brudne, preparowane dźwięki, jakich chyba jeszcze nie słyszeliśmy
w jego wykonaniu (baa, w czyimkolwiek wykonaniu!). Niebywały moment!
Johannes powraca do improwizacji, bijąc palcami w głuche
pudło swojego wielkiego strunowca.
Idealnie wkleja się w wyjątkowe pasaże pianisty. Tupot mew o pusty pokład! Akustyczny majstersztyk! W 27 minucie
podwójna, perkusyjna ekspozycja. Dynamika nagrania rośnie, emocje skwierczą.
Fortepian już uniósł się w powietrzu, drapieżny kontrabas uczyni to zapewne w
każdej chwili. Orkiestra preparowanych dźwięków i niespodziewany walking kontrabasu – kolejny wyjątkowy
moment tego nieprawdopodobnego koncertu! Na finał muzycy grają, zapewne z czystej
przekory, bardziej typowe dla fortepianu i kontrabasu dźwięki. I także tym
zaskakują publiczność i roześmianego od ucha do ucha recenzenta. Piano z
klawisza, smyk zawieszony na samym dole kontrabasu. Tu nie ma straconych
dźwięków. Na ostatniej prostej small
fingertips na mokrych klawiszach, obok smyk zaplątany w nieparzyste struny.
Wybitna płyta!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz