Muzyka Spontaniczna z Półwyspu Iberyjskiego - artykuł dla Jazz Forum


Opublikowane drukiem w numerze 3/2019.


Świat współczesnej muzyki niemal każdego gatunku żyje pod dyktatem kultury anglosaskiej. Świat jazzu nie jest w tej dziedzinie specjalnym wyjątkiem. Wszak nawet przeciętny muzyk z Ameryki przyciągnie na koncert więcej widzów niż tuzin błyskotliwych muzyków europejskich, zwłaszcza tych, których nazwiska nie brzmią anglojęzycznie.

Szczęśliwie rzeczywistość muzyki jazzowej, czy szerzej improwizowanej, bywa jednak nieco rozbieżna z anglosaskim stereotypem. Dowodem na to jest nie tylko siła jazzu skandynawskiego, niemieckiego czy historycznie także polskiego, ale również coraz silniej akcentującego swoją pozycję jazzu z Półwyspu Iberyjskiego. Jeśli tylko na moment odejdziemy od stereotypu, głębiej zanurzymy się w muzyce improwizowanej, czy nawet awangardowej, okaże się, że muzycy z tej części świata mają coraz więcej do zaoferowania.

Oczywiście nazwiska Carlosa Zingaro, Agustí Fernándeza, czy Rodrigo Amado znają chyba wszyscy wielbiciele jazzu i jego bardziej swobodnych odmian. Jednakże, jak pokazują współczesne płyty z Portugalii, czy Hiszpanii, szukając nowych, ciekawych nazwisk, warto kierować naszą uwagę właśnie w tamtym kierunku. Najciekawsze wszak w obserwowanym zjawisku jest to, iż obecnie najwięcej naprawdę interesujących płyt z udziałem muzyków z Iberia ukazuje się najprawdopodobniej w … Polsce.

Wspomniany kataloński pianista Agustí Fernández od kilku już lat najwięcej płyt wydał właśnie nad Wisłą. Katalogi Fundacji Słuchaj! i Not Two Records zawierają wiele pozycji z jego nazwiskiem w roli autora lub współautora. Równie obfity jest dorobek Rodrigo Amado w drugim z przywołanych wydawnictw. Nazwiska muzyków improwizujących z Portugalii pojawiają się już od dawna w katalogu awangardowej stajni Bocian Records.

Poznański label Multikulti Project, obchodzący dwa lata temu 20 lecie działalności edytorskiej, powołał do życia specjalną serię wydawniczą, dedykowaną muzyce swobodnie improwizowanej z Półwyspu Iberyjskiego. Zwie się ona Spontaneous Music Tribune i jest owocem kooperacji wydawnictwa z Andrzejem Nowakiem, podpisanym niżej autorem bloga Trybuna Muzyki Spontanicznej, poświęconego muzyce improwizowanej. Patronem serii jest mieszkający w Barcelonie fizyk teoretyczny, Maciej Lewenstein, autor książki Polish Jazz Recordings and Beyond. Trzecie wydanie tego tomu, planowane na koniec 2019, nosić będzie tytuł  The Amateur's Guide to Jazz and Avantgarde: Poland, Catalunya, Portugal and More...




W ciągu dwóch lat funkcjonowania serii, światło dziennie ujrzało już 12 płyt. W katalogu odnajdujemy nazwiska blisko 30 muzyków, głównie z Barcelony i Lizbony, ale także ze Szwecji, Niemiec, Belgii, Holandii, Anglii i Polski. Przyjrzyjmy się bliżej czerwonym i czarnym okładkom tej właśnie edycji (wszystkie mają bliźniaczy design, różnią się jedynie kolorem, stosowanym naprzemiennie).

Najczęściej pojawiającą się w katalogu postacią jest kataloński perkusista Vasco Trilla. Ten pochodzący z Portugalii, doskonały improwizator jest znanym muzykiem w naszym kraju. Często tu koncertuje, ma też w dorobku płyty wydane przez Not Two Records i Fundację Słuchaj! W serii wydawniczej Trybuny Muzyki Spontanicznej odnajdujemy cztery płyty z jego udziałem. Każda prezentuje nieco inny wymiar muzyki improwizowanej. I co charakterystyczne dla całej serii, a także w ogóle dla muzyki pochodzącej z Barcelony, ma silnie dostrzegalny walor ponadgatunkowy.

Punktem wyjścia dla improwizacji kwartetu Völga (Fernando Carrasco g, Àlex Reviriego b, Iván González tp, Vasco Trilla dr – MPSMT 001, 2017) jest muzyka eksperymentalna, post-elektroniczna, a nawet doom metalowa, czy rytualny ambient. Kwartet, skonstruowany na ogół akustycznym instrumentarium (użycie gitary elektrycznej ma śladowy charakter), serwuje rozbudowane pasaże pełne wybujałej kolorystyki, o bardzo bogatej fakturze. Grający na skromnym zestawie perkusyjnym Trilla dokonuje tu prawdziwych cudów, stapiając w całość gitarowe drony, zanurzoną w sonorystyce trąbkę i wyjątkowo niskie dźwięki kontrabasu. Wydawać by się mogło, że płyt w takim zestawie instrumentalnym znamy dziesiątki. Ta płyta jednak przeczy naszym przyzwyczajeniom, istotnie zaskakuje i przykuwa uwagę. Dodajmy, iż krążek ten jest debiutem formacji.

Podobnie, jak w przypadku kwartetu Völga, „Plom” jest płytą debiutancką. Tu podmiotem wykonawczym jest trio Phicus (Ferran Fages g, Àlex Reviriego b, Vasco Trilla dr – MPSMT 003, 2017). Choć towarzyszy nam taka sama sekcja rytmiczna (w tym wypadku określenie to ma czysto umowny charakter), dostajemy się w świat zupełnie innych dźwięków. Muzycy swą przygodę zaczynają w dynamicznej konwencji post-rockowej, by dość szybko wytracić impet i zagłębić się w psychodelicznej improwizacji, której niespodziewanie blisko do estetyki Velvet Underground.  Z drugiej strony precyzja wykonania, skupienie i swoista nieśpieszność w podejmowaniu decyzji dramaturgicznych, sugerują niemałe powinowactwo z klasykami brytyjskiej free improvised music spod znaku AMM. Siedem improwizowanych fragmentów o tytułach zaczerpniętych wprost z tablicy Mendelejewa, dramaturgicznie zbudowanych jest na antonimach: hałas – cisza, emocje – uspokojenie, chaos – skupienie.

Kolejne dwie płyty Trilli nagrane zostały w towarzystwie brazylijskiego saksofonisty Yedo Gibsona (od lat rezydującego w Europie, obecnie w Portugalii). Jak mówią sami zainteresowani, ich muzyczna i osobista przyjaźń sprawiają, iż uprawianie muzyki improwizowanej jest nie dość, że przyjemne, to jeszcze niebywale proste. Słuchając nagrań tej dwójki muzyków można przekonać się osobiście, iż telepatia nie jest wyłącznie zjawiskiem teoretycznym. Nagrana w ducie płyta „Antenna” (MPSMT 004, 2017), to prawdziwie free jazzowa propozycja, silnie osadzona w historii gatunku sax & drums. Oczywiście każdy z muzyków zostawia tu indywidualne piętno, szczególnie Gibson, który obok gry na saksofonie sopranowym (w tej kategorii zaczyna urastać do roli jednego z największych innowatorów tego instrumentu), a także barytonowym, korzysta również z serbskiej odmiany fletu, zwanej frula.

Zdecydowanie bardziej eksperymentalny i sonorystyczny charakter ma płyta formacji L3 (MPSMT 008, 2018). Współtworzy ją, obok Trilli (dr, perc) i Gibsona (ss, ts), portugalski trębacz Luis Vicente. Ta krótka, ale bardzo intensywna improwizacja, skupia się nie tyle na bardzo otwartej formule muzykowania, co na samym brzmieniu. Jest ono niebywale gęste, dynamiczne i bezkompromisowe. L3, to przykład prawdziwego power trio swobodnej improwizacji.




Ostatnią, jak do tej pory, pozycją w katalogu serii, a przy okazji trzecią z udziałem Yedo Gibsona (ss), jest płyta „Multiverse” (MPSMT 012, 2018), nagrana w towarzystwie kolejnego giganta portugalskiej muzyki jazzowej i improwizowanej, kontrabasisty Gonçalo Almeidy, a także perkusisty Vasco Furtado. Tu znów, jak w przypadku płyty „Antenna,” profil wydawnictwa skłania się bardziej ku improwizacji bazującej na jazzowej, czy free jazzowej estetyce. Płyta skonstruowana jest na niebywale precyzyjnej i akustycznie perfekcyjnej linii rytmiczno-melodycznej kontrabasu, który stwarza nieograniczoną przestrzeń dla saksofonu sopranowego. Gibson doskonale wykorzystuje ów potencjał, opowiada niestworzone historie, niekiedy uciekając wręcz w folkowo brzmiące frazy, czym znów wystawia się na czoło europejskiej awangardy instrumentów dętych drewnianych.

Powróćmy na moment do trębacza Luisa Vicente. Wraz z belgijskim pianistą Seppe Gebruersem i dobrze znanym na polskim rynku jazzowym, perkusistą Onno Govaertem, proponuje on nagranie koncertowe „Live at Ljubljana” (MPSMT 007, 2018). Trio zaprasza nas w podróż po bezdrożach swobodnej improwizacji, silnie wszakże zakotwiczonej w historii jazzu, a także we współczesnej kameralistyce. Muzyka funkcjonującej bez niskich częstotliwości formacji (brak kontrabasu, fortepian grający „wysoko”) zdaje się być niebywale lekka i przyjemna dla ucha. Dużo przestrzeni pomiędzy instrumentami sprawa zaś, że słuchacz ma mnóstwo czasu, by podziwiać indywidualny kunszt każdego z muzyków, szczególnie będącego obecnie w fenomenalnej formie trębacza.

Jednym z najciekawszych przedsięwzięć artystycznych, które znalazło swoje edytorskie odzwierciedlenie w serii, jest nagranie „Sons Of Liberty. Live at Granollers”, zrealizowane przez kilkunastoosobową, improwizującą orkiestrę Memoria Uno (MPSMT 002, 2017). Na czele grupy doskonałych muzyków, stanowiących prawdziwy crème de la creme sceny stolicy Katalonii (m.in. Agustí Fernández p, Tom Chant ts, ss, Albert Cirera ts, ss, Núria Andorra perc, Ramon Prats dr, Johannes Nästesjö b, Alex Reviriego b), stoi Iván González, trębacz, którego mogliśmy już poznać przy okazji prezentacji kwartetu Völga. Nie korzystając z jakiejkolwiek notacji graficznej (muzyk jedynie gestykuluje), niezwykle precyzyjnie prowadzi on dużą grupę muzyków przez meandry swobodnej, prawdziwie kolektywnej improwizacji. Efekt jest doprawdy imponujący i stawia orkiestrę Gonzáleza w grupie czołowych post-awangardowych formacji współczesnej muzyki improwizowanej. Czytamy w liner notes: „Ivan dobiera do pracy w Memoria Uno muzyków, którzy z jednej strony dobrze znają metody jego pracy, z drugiej – są na tyle biegłymi improwizatorami, iż … poradzą sobie w każdej sytuacji scenicznej. Koncert z Granollers dowodzi tego każdą swoją sekundą”.

Jeśli padło już nazwisko Alberta Cirery, jednego z najbardziej obecnie intrygujących, młodych saksofonistów europejskich, to sięgnijmy po jego płyty wydane przez Trybunę Muzyki Spontanicznej. Pierwszą jest solowa ekspozycja „Lisboa’s Work” (MPSMT 005, 2017). Muzyk, który dzieli swój czas pomiędzy rodzimą Katalonię i ukochaną Lizbonę, w tym drugim miejscu zarejestrował swoje pierwsze solowe nagrania. Przy nieocenionej pomocy przyjaciela i mentora Agustí Fernándeza (który nie tylko napisał rozbudowane liner notes, ale także miał znaczący wpływ na ostateczny kształt płyty), powstał niezwykle innowatorski album, który koncentruje się na procesie preparacji saksofonu i dekonstrukcji dźwięku. Instrument Cirery przypominać tu potrafi drżącą tubę, silnik wysokoprężny, zestaw perkusyjny, a nawet urządzenie do generowania zaskakujących, post-elektronicznych dźwięków. Trudna, sonorystycznie zaawansowana muzyka, która wymaga skupienia i cierpliwości, z pewnością wszakże wytycza nowe kierunki w muzyce improwizowanej.

Z kolei płyta „Terra Plana” powstała przy okazji spotkania Katalończyka z polskim pianistą Witoldem Oleszakiem (MPSMT 009, 2018), w Poznaniu, jesienią 2017 roku. Co ciekawe, nazwa płyty (w polskim tłumaczeniu „Płaska Ziemia”), to obraz pierwszego wrażenia muzyka z pobytu w Wielkopolsce i na Mazowszu. Saksofony Cirery mniej w tym wypadku eksperymentują, częściej wchodzą w błyskotliwe interakcje z fortepianem (niestroniącym od rozbudowanych preparacji). Muzycy, który poznali się parę minut przed wejściem do studia nagraniowego, proponują nam improwizację, dokonaną na takim poziomie komunikacji, jakby grali ze sobą całe życie. Jeśli doceniamy w nagraniu kunszt Katalończyka, to cóż powiedzieć o pracy, jaką wykonał w studiu polski pianista. Z pewnością nagraniem „Terra Plana” zapracował sobie na miano jednego z najbardziej niedocenianych pianistów tej części Europy.

Powróćmy na zachodni skraj Półwyspu Iberyjskiego. Dla tria Rajada (Pedro Sousa ts, Miguel Mira c, Afonso Simões dr), to właśnie Lizbona jest bazą i opoką. Studyjne nagranie zamieszczone na płycie serii (MPSMT 006, 2018) pokazuje nam pełne spektrum urody, jakie może nieść niemal klasyczne trio free. Słowo „niemal” dotyczy użycia wiolonczeli, w miejsce kontrabasu. Cytując liner notes: „A cóż zmienić może wiolonczela, umieszczona we free jazzowym trio w miejsce kontrabasu? Nieść saksofon tenorowy wyższym pasmem? Sprawić, że praca perkusisty nabierze lekkości i zmysłowości? Jeśli w Motion Trio, u boku Rodrigo Amado, wiolonczela Miguela Miry podrywa tenor do lotu, to w Rajada osadza go już wprost na nieboskłonie”. Szczególną uwagę należy poświecić tu młodemu saksofoniście. Jeszcze przed 30 urodzinami (nagranie powstało w roku 2015), Sousa prezentuje niebywale dojrzałą i zanurzoną w historii gatunku improwizację (słyszymy Johna Coltrane’a, Alberta Aylera, a przede wszystkim Evana Parkera), którą okrasza młodzieńczym temperamentem i wielogatunkowymi inspiracjami, m.in. z zakresu eksperymentalnej elektroniki.




Katalog serii iberyjskiej uzupełniają dwie bardzo świeże wydawnictwa z muzyką z samego serca Barcelony. The Robadors Quartet gra i koncertuje głównie w klubie… Robadors23. Nieprzypadkowa jest także nazwa płyty „19:30” (MPSMT 010, 2018), albowiem o tej porze dnia na ogół grywali oni w okresie, gdy powstało, zamieszczone na płycie nagranie. W składzie grupy odnajdujemy już dziś poznanych - Toma Chanta (ts, ss),  Johannesa Nästesjö (b) i Ramona Pratsa (dr), a także doskonałego pianistę, pochodzącego z Minorki, Marco Mezquidę, któremu już dziś możemy przypisać miano wschodzącej gwiazdy hiszpańskiego jazzu i muzyki współczesnej. Muzycy proponują nam free jazz, zbudowany przede wszystkim na bazie doskonałej komunikacji i wzajemnego zrozumienia (być może znów winno paść hasło „telepatia”). Przykład improwizacji uporządkowanej, kontrolowanej dobrym smakiem i świetnym warsztatem każdego z muzyków. 

Płyta „Venusik” (MPSMT 011, 2018) przenosi nas, po raz kolejny w serii, do świata sonorystyki i preparacji, innymi słowy - improwizacji, która bazuje nie tylko na świetnej komunikacji w zespole, doskonałym warsztacie muzyków, ale także i przede wszystkim, na brzmieniu. Jedenasta płyta w katalogu, to niezwykłe spotkanie dwóch prawdziwych osobistości świata wolnego jazzu i swobodnej improwizacji – wielokrotnie już tu przywoływanego pianisty Agustí Fernándeza i niemieckiego trębacza Axela Dörnera (korzystającego także z elektroniki). Trio dopełnia perkusista Ramon Prats, będący jednakże elementem kreującym całe wydarzenia, nie tylko w sensie muzycznym, ale także organizacyjnym. Nagranie dedykowane przede wszystkim wielbicielom free improve, ale także warte posłuchania przez tych, którzy uważają, iż akustyka instrumentów współczesnej improwizacji jest im całkowicie znana. Nic bardziej mylnego.

Fakt wydawania w Polsce płyt z muzyką jazzową i improwizowaną z Półwyspu Iberyjskiego nie wyczerpuje wątku wspierania i promowania nowej, często odkrywczej muzyki z zachodniego krańca Europy. Nie sposób nie wspomnieć o wizytach muzyków z Hiszpanii i Portugalii w Polsce, na koncertach i festiwalach tu organizowanych. Albert Cirera i trio Phicus koncertowali w naszym kraju już w roku ubiegłym, przy okazji wydania ich płyt w serii. W bieżącym roku Trybuna Muzyki Spontanicznej była już organizatorem Festiwalu Muzyki Spontanicznej w poznańskim klubie Dragon. W maju br. miała miejsce tzw. Rezydencja Luisa Vicente w Polsce. Muzyk grał w dwóch triach, a wraz z nim w trasie (także Bydgoszcz, Warszawa i Łodź) uczestniczyli m.in. już dziś zaprezentowani muzycy – Seppe Gebruers, Onno Govaert, Vasco Trilla i Witold Oleszak. Całkiem niedługo, w listopadzie będzie miała miejsce druga edycja poznańskiego festiwalu. Tym razem pod nazwą własną „Drumming Now!”. W Dragonie gościć będziemy legendy muzyki improwizowanej, perkusistów Paula Lovensa i Rogera Turnera. Zagrają muzycy związani z serią - Yedo Gibson i Vasco Trilla, a także młode lwy brytyjskiego improve – Colin Webster i Andrew Lisle, szwajcarski gitarzysta Florian Stoffner, niemiecki klarnecista Rudi Mahall oraz silna frakcja muzyków polskich – gitarzyści Michał Dymny i Paweł Doskocz, a także – last but not least – Witold Oleszak.


1 komentarz:

  1. Zgadzam się, muzyka jazzowa ma w sobie "to coś". Ja ostatnio byłam po raz pierwszy na koncercie, granym na żywo w http://freebluesclub.pl/ i przyznam szczerze, że zrobiło to na mnie ogromne wrażenie!

    OdpowiedzUsuń