Jak to zwykle bywa w przypadków muzyków kreatywnych, każdy rok kalendarzowy przynosi kilka lub nawet kilkanaście nowych wydawnictw. Nie inaczej jest w przypadku brytyjskiego saksofonisty Johna Butchera, postaci pomnikowej współczesnego free improv, przynajmniej z punktu
widzenia Trybuny Muzyki Spontanicznej.
O doskonałej płycie Last
Dream of the Morning pisaliśmy złotymi literami minionej jesieni, przy
okazji śmiało sadowiąc ów krążek, po niedługim czasie, na liście najlepszych
płyt roku (co miało miejsce dokładnie cztery dni temu).
Poza w/w tytułem dyskografia saksofonisty ze Zjednoczonego
Królestwa powiększyła w trakcie minionych dwunastu miesięcy jeszcze o pięć
pozycji (przynajmniej wedle dociekań Pana Redaktora). Dziś nad dwiema z nich
pochylimy się dość szczegółowo, a o pozostałych wspomnimy w nadziei, że
przyjdzie kiedyś czas na ich odsłuch.
John Butcher/ Damon Smith/ Weasel Walter The Catastrophe of Minimalism (Balance Point Acoustics)
Nowe wydawnictwo nie zawsze oznacza … nowe nagranie. Taka sytuacja
ma miejsce w przypadku Katastrofy
Minimalizmu, po części, dotyczy także drugiej z omawianych dziś płyt. Oto
bowiem błyskotliwa, dalece swobodna improwizacja w składzie: John Butcher –
saksofon tenorowy i sopranowy, Damon Smith – kontrabas (a także odrobina
elektroniki) i Weasel Walter – instrumenty perkusyjne, zarejestrowana została w
czerwcu … 2008 roku (koncert w Grand Oakland, Kanada). Płytę, jak najbardziej
świeżą, dostarcza Balance Point Acoustic – 5 utworów, blisko 55 minut muzyki.
One. Start
improwizacji wyznacza gęsty, soczysty tembr silnego
kontrabasu Damona (on sam też jest … potężnie zbudowany). Tenor Johna jest
rozwibrowany, a działania perkusjonalne Weasela, dla odmiany, dość delikatne i
wysublimowane (za pełnym zestawem drummerskim,
muzyk ten bywa ogniście wybuchowy!). Intro
trwa niespełna trzy minuty.
Two. Ostry werbel
i szczypta talerzykowania stanowi początek kolejnej improwizacji, już
pełnowymiarowej w aspekcie czasowym. Krótkie solo perkusyjne zostaje zmysłowo
skomentowane przez kontrabas. Saksofon pojawia się po 120 sekundach. To
drastycznie zmutowany sopran (i tu, walory akustyczne są wyjątkowe). Muzycy
improwizują w stanie permanentnego zwarcia. Akcja! Reakcja! Nie żałują energii,
nie stronią od emocji na scenie. Smykowy
kontrabas nabiera demonicznego wymiaru, drumming
jest szybki, zwinny, nie mniej błyskotliwy niż rozpędzony saksofon. 6 minuta
oznacza krok w doom improv.
Oniryczna, zmysłowa, wstrząsająca narracja, który z każdą sekundą zagłębia się
w ciszy.
Three. Powrót do krwistej dynamiki!
Improwizacja leje się, jak niewystudzony napalm, który pali wszystko do gołej ziemi. Tenor Butchera jest
agresywny, sekcja pędzi, jak szalona. Zgodnie z wyjątkowo udanym tytułem całej
płyty, muzycy definitywnie stronią od zachowań minimalistycznych. Kontrabas
rządzi i rozrywa struny ostrym smykiem. Tu także, 6 minuta oznacza zejście w
cichsze rejestry. Wyrafinowana sonorystyka, to naturalna kolej rzeczy. Kilka
minut zadumy i muzycy ponownie ruszają na wyprawę! Ta ma wyjątkowo free jazzowy
wymiar, czemu sprzyja dynamiczny walking
Smitha. Nie po raz pierwszy, nie po raz ostatni, Butcher schodzi na dalszy plan
i daje się Jankesom wyszaleć. A Ci,
jakby dostawali dodatkowy zastrzyk energii! Powrót saksofonu jest precyzyjny,
szumi kropelkowo i zdaje się kiełznać ambicje partnerów. Piękny, sopranowy
taniec, prawdziwie ptasia eskalacja.
Dwudziestominutowa epopeja dobiega końca, a jej główną cechą charakterystyczną
– ciągła zmiana biegu narracji. Na
sam finał, liryczny dialog Johna i Damona.
Four. Odrobina wzajemnego siłowania się.
Kontrabas brzmi jak piła mechaniczna, saksofon jak kosa, a drummer stawia upocone stemple. Dynamika rośnie, ekspresja leje się
po ścianach, a jedyny, który nie milknie na całej płycie, to kontrabasista.
Galop przy wtórze kropelkowej ekspozycji sopranu. Bodaj najszybszy fragment Katastrofy. Zdaje się także, iż Damon
wreszcie podłączył swoje elektroniczne akcesoria. Groźne, soczyste tło dla improwizacji,
i tak wprowadzonej bardzo nisko. Drżenie,
które ostrzega przed konsekwencjami zaniechania. Ale nie na tej płycie! Solo
Waltera, rodzaj bezczelnej odpowiedzi. Burza z piorunami, to z kolej efekt
działań Smitha. W 10 minucie smykowa ekspozycja studzi emocje (by the way… sax milczy od dość dawna).
Kontrabas zjeżdża na sam dół! Sopran powraca! Panowie czynią swoją powinność,
zmysłowo dyskutując na niezobowiązujące tematy.
Five. Prychanie
saksofonisty, trochę jak komentarz w kontekście brudnych paluchów kontrabasisty na skwierczących strunach, grających niczym dobosz na odpuście. Bystry free jazz! Konwulsje na
zestawie perkusjonalnym! Baa, wszyscy muzycy zdają się szczytować w tym właśnie momencie! Stop w błyskotliwą sonorystykę znów jest
mistrzowskim pociągnięciem! Ta, osadzona jest jednak w podskórnym rytmie, przez
co finał tej dramatycznie dobrej płyty jest niecodzienny. Erupcja tenoru
wieńczy dzieło! To bodaj pierwsze spotkanie muzyków w takim układzie
personalnym. Wszakże poziom synergii wewnątrz tria, jakby zadawał kłam
temu faktowi. Brawo!
Akio Suzuki/ John Butcher Immediate Landscapes (Ftarri, 2017)
Przed nami kolejna płyta, która obok stosunkowo świeżego materiału,
zawiera także rejestrację, która czekała na upublicznienie wiele lat (tu, ponad
dekadę). Johnowi Butcherowi – saksofon tenorowy i sopranowy, na krążku Immediate Landscapes, towarzyszy Akio
Suzuki, którego instrumentarium pozwalam sobie zacytować w całości, dodatkowo
jedynie w języku Szekspira - Pebbles,
Glass Plate, Sponge, Pocket Bottle, Voice Analapos, Brass Plate, Cardboard Box,
Wood Screws, Bamboo Stick, Metal Plate, Noise Whistle, Swizzle Sticks
(dociekliwych Czytelników odsyłam do internetowego translatora). CD dostarcza
nam dokumentację dwóch koncertów. Pierwszy odbył się w ramach
wydarzenia określonego jako Arika
Resonant Spaces Tour, Scotland & Orkney (czerwiec, 2006). Drugi zaś,
blisko dekadę później w Tokyo, tym razem w ramach Ftarri Festival (listopad, 2015).
Starszy z koncertów (utwory 1-5) zawiera w głównej mierze,
podawane w niezwykle onirycznym klimacie, na dużym pogłosie akustycznym, etno-pląsy na rozbudowany zestaw
niestandardowych przedmiotów wydających dźwięki i zatopiony w ich soundzie saksofon sopranowy, pracujący
na ogół w bardzo wysokich rejestrach. Japończyk, który obok faktu bycia czynnym
muzykiem, jest także konstruktorem swojego instrumentarium i… szamanem (info:
discos.com), dominuje w nagraniu, zarówno pod względem akustycznym, jak i
dramaturgicznym. Butcher rzadko wychodzi przed szereg, częściej koncentruje się
na komentowaniu poczynań partnera i akompaniowaniu. W jego tubie dzieją się
zapewne akustyczne cuda, ale giną one w pogłosie i florze dźwiękowej, produkowanej
przez Suzukiego. Rytuały szamańskie dzieją się na naszych … uszach, ale radości
recenzentowi przynoszą stosunkowo małą porcję. Nie brakuje klimatów typowych
dla field recordings, prób
sonorystycznych reakcji saksofonisty, czy perkusyjnych, wzajemnych imitacji,
ale aura przestrzeni dominuje
niepodzielnie w trakcie ponad 30 minutowego koncertu.
Koncert całkowicie nam już współczesny (utwór 6, 26 minut z
sekundami), szczęśliwie odbywa się już w bardzo przyjaznych warunkach
akustycznych. Muzycy zeszli na ziemię
i zaczęli improwizować w sposób zdecydowanie bardziej przyswajalny dla
recenzenta. Ten ostatni wreszcie może podelektować się dźwiękiem. Nadal w
nagraniu dominują wysokie rejestry (chwilami baaardzo!), ale w tych okolicznościach przyrody jest także
okazja, by docenić kunszt improwizatorski Japończyka. Narracja dostarcza dużo
dźwięków w jednostce czasu. 8-9 minuta, to zmyślne sonore saksofonu na tle trąco-trzeszczących powierzchni płaskich i
owalnych. Rodzaj dobrej improwizacji, która utrzymuje kontakt z podłożem. W 15
minucie do zdecydowanej gry wchodzi tenor, komentowany szeregiem drobiazgowych
incydentów perkusyjnych. 18 minuta, to przykład uporczywego ugniatania …
balonika. Dzieję się zatem sporo, choć podobnie, jak w przypadku pierwszego koncertu,
dramaturgicznie prym wiedzie Suzuki. Choć owo drugie spotkanie jest karkołomnie
ciekawsze, to płytę Immediate Landscapes czeka w przyszłości raczej duża porcja kurzu na
jednej z wysoko położonych półek w salonie recenzenta.
****
Dyskografię Johna Butchera, datowaną na rok 2017,
uzupełniają jeszcze trzy pozycje. Litewski NoBusiness Records dostarczył,
jedynie na winylu, ciekawy personalnie kwintet Anemone. Nagranie A
Wing Dissolved in Light firmują, obok Johna, także Peter Evans (tp), Frédéric
Blondy (p), Clayton Thomas (b) i Paul Lovens (dr).
Kolejny winyl, to duet saksofonisty z japońskim gitarzystą Keiji
Haino. Nagranie wydane przez londyńskie Cafe Oto, to także rejestracja
koncertu, zgodnie zresztą z tytułem wydawnictwa - Light
Never Bright Enough. Live at Cafe Oto.
Najnowszą produkcją Butchera jest niezwykle intrygujący
kwartet, w którym odnajdujemy także Johna Russella (g), Dominica Lasha (b) i
Slavika Solberga (dr). CD zwie się Into
Darkness i zawiera rejestrację koncertu z IKLETIC (Ircd).
Redakcja czeka na możliwość odsłuchu tych ostatnich trzech
pozycji. Z pewnością warto!
Podziękowania dla
Krzysztofa za udostępnienie recenzowanych dziś wydawnictw.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz