czwartek, 26 września 2019

Rodrigo Amado & Dirk Serries at Jazzblazzt!



Końcówka sierpnia ubiegłego roku, holenderska miejscowość Neeritter, a na scenie tamtejszego klubu Jazzblazzt nasi ulubieńcy – Rodrigo Amado na saksofonie tenorowym i Dirk Serries na gitarze, najpierw elektrycznej, potem zaś akustycznej. Muzycy zagrają dwa sety, które po roku udostępni brytyjski Raw Tonk Records na kasecie zatytułowanej… Jazzblazzt. Odsłuch całości zajmie nam 55 minut i 17 sekund.




Skromne podmuchy wiatru, wprost z chłodnej jeszcze tuby saksofonu tenorowego, w zabawie w pytania i odpowiedzi z gitarą, która kreuje małe fonie o brzmieniu, które może być zarówno efektem szarpania za struny gitary elektrycznej, jak i akustycznej. Uprzedźmy przebieg wypadków – w pierwszym secie, to jednak gitara z prądem. Już po kilkudziesięciu sekundach portugalski saksofonista nabiera w usta pełną garść soczystej ekspresji i rozpoczyna taniec na linie, wszystko czyniąc ze zwinnością baletnicy. W tubie free jazzowy posmak, który z pewnością nie stanowi tu dla nikogo zaskoczenia. Gitara świetnie komentuje ten stan rzeczy. W 5 minucie w owej tubie pojawia się drobna ekspozycja solo, w którą gitara wgryza się sprawdzoną metodą call & responce. W 8 minucie muzycy wchodzą w obszar dark silence – ciepłe oddechy tuby i dyskretne piłowanie strun. Po kolejnych trzech minutach muzycy ponownie są już w pełnym gazie, nawet skorzy do hałasowania w ramach małego konkursu piękności. Free Jazz Blast as well! W 16 minucie muzycy realizują udany pomysł na join stream, by po chwili ponownie zejść do obszaru ciszy – pogłos gitary, slow flow saksofonu, improvised post dark ambient. Kolejny etap, to cool jazzowa, balladyzująca ekspozycja Amado, aż Serries milknie z wrażenia. Ten drugi powraca z kolejną porcją ambientu, potem zaś, za obopólną zgodą, muzycy wspólnie gaszą płomień nie bez drobnego, samoeskalującego się interludium. Brawo!

Drugi set rozpoczynają pojedyncze uderzenia saksofonu o nieistniejący pulpit sterowniczy. Gitara prycha suchymi strunami akustycznymi, wchodzi wprost do tuby saksofonu i plecie z nim niemal klasyczne, stevensowskie search & reflect! Surowa akustyka aż lśni od wewnętrznego ognia. W 6 minucie Amado zaczyna miłośnie zawodzić, niczym kojot na rykowisku, wskutek czego obaj muzycy bez chwili zawahania skaczą w … jazzowy tygiel powściągliwości. W 10 minucie znów są w fazie ballady, która nabiera wszakże mocy i rośnie niczym grzyby po deszczu. Po kolejnych minutach jest już żywiołowym tańcem nad uroczą przepaścią. Równie dynamiczny jest … powrót do stanu ballady, czyniony na suchych nozdrzach i gładkich strunach pod zwinnymi palcami. Muzycy zdecydowanie nie śpieszą się z podejmowaniem jakichkolwiek decyzji dramaturgicznych – Rodrigo gra ciszą, Dirk repetuje jednym dźwiękiem. Po chwili jego solowa, w pełni minimalistyczna ekspozycja zdaje się otwierać finałową fazę koncertu. Saksofon powraca oddechowymi para frazami i świetnie wgryza się w gitarowy flow. Całość gęstnieje i nabiera mocy – bystry taniec na rozgrzanym dachu. Koniec ostateczny osiągany jest długimi podmuchami powietrza i filigranowym stepem gitary.


****

Przypominamy, iż Dirk Serries jest gościem głównym rozpoczynającego się dokładnie za tydzień 3.Spontaneous Music Festival - New Wave Of Impromptu! Zapraszamy serdecznie do Poznania!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz