Nowy, prawdziwie futurologiczny rok 2020 rozkręca się, ale
na łamach Trybuny czeka nas jeszcze
trochę zaległości z roku 2019. Na liście 50 płyt wartych zapamiętania z tegoż
właśnie roku, sformułowanej wg subiektywnych knowań Pana Redaktora, znalazły
się dwa wydawnictwa, które nie były jeszcze przez nas recenzowane. Dziś prezentujemy
jedno z nich.
Dwudziesty dzień czerwca 2017 roku, urocza jak
najzwyczajniej Lizbona i miejsce zwane O'culto
da Ajuda. Na scenie trójka niezwykle skupionych muzyków, przy okazji
naszych świetnych znajomych – skrzypaczka Biliana Voutchkova, altowiolista Ernesto
Rodrigues i pianista Rodrigo Pinheiro. Zagrają zmysłowy koncert, na który złożą
się trzy swobodne improwizacje, czynione w duchu wyzwolonej kameralistyki,
sięgające wszakże swymi ponadgatunkowymi mackami do niemal każdego zakątka
muzyki współczesnej, to znaczy – muzyki współcześnie tworzonej. Jesienią 2019
roku portugalski label Creative Sources (edycja cyfrowa) umieści tę muzykę w
plikach elektronicznych ku radości całego świata, po tytułem White Bricks And The Wooden Mutes.
Całość zaś odsłuchu zajmie nam dokładnie 42 minuty i 51 sekund.
The Bridge/ Most. Pojedynczy
akord suchego piana, szczebiot strun szykujących się do lotu i cisza otwartej
przestrzeni, która drży w oczekiwaniu na rozwój wypadków scenicznych. Skrzypce podśpiewują
niczym zagubiony wędrowiec na skraju pustyni, piano rezonuje czarnymi
klawiszami – kameralna opowieść palona żarem zachodzącego słońca. W trzeciej
minucie bystry recenzent odnotowuje ciekawy dialog skrzypiec i altówki, która
brzmi jak piano, czyniony posuwistymi ruchami smyczków po gryfach. Muzycy zdają
się szukać pretekstu do tańca, ale ich ruchy krępuje smutek niezdecydowania. Po
chwili stawiają jednak na swoim – chamber
slow dance! Pierwsza, skromna erupcja scenicznych emocji. Fortepian Rodrigo
sieje post-jazzowy ferment, Biliana skrzy się instrumentalną wirtuozerią,
Ernesto szuka na skraju altówki rozwiązań minimalistycznych. Opowieść nabiera
gęstości w okolicach dziesiątej minuty – skrzypaczka śpiewa tuż nad
powierzchnią strun, altowiolista zdaje się stać u progu czegoś hałaśliwego, pianista
sugeruje masywny meta rytm wprost z
czarnych klawiszy. Po niedługim czasie narracja zostaje błyskotliwie ugaszona,
a violin & viola przechodzą do
fazy piłowania strun. Piano czyni dokładnie to samo. Cisza wokół nabiera
dronowej struktury i wiedzie muzyków na finał tej części koncertu, zdobionego
krzykiem pojedynczych strun.
The Key/ Klucz. Urywane,
krótkie frazy, akcenty percussion na
gryfach, piano kroczące swoim wewnętrznym rytmem, wyposażone w dramaturgiczne zadziory.
Po czwartej minucie opowieść zwinnie osiąga stan półgalopu, szybko jednak traci
dynamikę i chwilowo wypycha muzyków na scenariuszowe manowce. Ich ruchy noszą
znamiona minimalizmu i kameralnej repetycji. Reagują na siebie w estetyce call & responce. Piano jako ostatnie
gasi światło.
The Bent/ Zagięcie.
Koncert dumnie wkracza w fazę preparacji i wzajemnego rezonowania instrumentów.
Pojękiwanie strun, skowyt klawiszy, step
by step ku nieznanemu. Biliana zawodzi jak mały tygrys, któremu ktoś
okaleczył stopę, altówka skrzypi niczym najstarsze drzwi w tej części świata, a
klawisze fortepianu stroszą pióra. W połowie czwartej minuty narracja nabiera
szczypty dynamiki. Oba strunowce
szorują struny w meta tanecznym rytmie,
piano szuka melodii ukrytej głęboko w pudle rezonansowym. Partia improwizacji
robi się niespodziewanie głośna. Muzycy brną na sam szczyt i tkają opowieść
bardzo gęstym ściegiem. Finał tego niezwykłego koncertu kipi emocjami, lśni
post-freejazzowym światłem. Poszukiwanie ostatniego dźwięku urzeka akustyczną urodą
– Biliana śle małe drony, Ernesto poleruje struny, a Rodrigo liczy białe i
czarne klawisze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz