Jazzowe Remedium na troski dnia codziennego? Zdecydowanie tak, szczególnie dla tych, który lubią ekspresję wolnego jazzu ubraną w ramy zgrabnych kompozycji, dodatkowo wykonanych w doprawdy mistrzowski sposób.
Wielopokoleniowe, niemiecko-amerykańskie trio debiutowało na
scenie dwa lata temu dzięki operatywności Fundacji Słuchaj! Dziś powraca – pod
sztandarem tego samego wydawcy - z nową porcją muzyki, która z wielu względów
wydaje się dojrzalsza, bardziej swobodna i komunikatywna. Zdaje się posiadać
zdolność zadowolenia zarówno bardziej, jak i mniej wymagających słuchaczy!
Pierwszą odsłonę albumu otwiera perkusista i będzie tak czynił
jeszcze kilkukrotnie. Zgrabnie skonstruowana synkopa dostaje wiatru w żagle
dzięki bystremu, mięsistemu groove
basu. Na owej bazie pięknie ściele się rozśpiewana trąbka, która kreuje intrygujący
dysonans frazując nieco wolniej niż reszta. Druga opowieść płynie nieco
spokojniej, co sprzyja preferencjom trębacza, po raz kolejny zmyślnie
chowającego się w cieniu alkowy, ale daje też asumpt do brawurowych akcji basu
i perkusji. Muzycy łamią rytm, cieszą się jak dzieci z każdej dramaturgicznej pętli.
Kolejny utwór przynosi mnóstwo smaczków. Trębacz moduluje brzmienie, na gryfie kontrabasu
pojawia się smyczek, a perkusjonalia błyszczą w blasku zachodzącego słońca. Na
etapie rozwinięcia bystre solo kleci nam perkusista, a opowieść wieńczy
wytłumiona koda, znów z wykorzystaniem smyczka.
Czwarta część, to delikatnie zadumana ballada, wyposażona w
smutną melodię i sporą przestrzeń na zaciągnięcie głębszego oddechu. Bo już na starcie
piątej odsłony perkusyjne intro zwiastuje kolejną dynamiczną przebieżkę po bezdrożach
swobodnego jazzu. Groove kontrabasu
zdaje się tu śpiewać, unosić w powietrzu. Temat kompozycji podany jest nieco
przekornie na efektownym spowolnieniu. Tuż po nim piękna ekspozycja post-barokowego
smyczka sugeruje, że tych artystów stać doprawdy na wszystko. Swoje dokłada trębacz,
który minimalistycznie preparuje swój instrument.
W szóstej opowieści basowy flow nabiera niemal rockowego anturażu. Masywna melodia o bluesowym
posmaku niesie całe trio wyjątkowo malowniczym wzgórzem. Trąbka śpiewa temat, a
sekcja wpada w opętańczy taniec. Opowieść bez utraty dynamiki przechodzi do
fazy wielotorowej improwizacji, czyniąc ów fragment bodaj najbardziej
smakowitym na całej płycie. Przedostatnia kompozycja także niesie nam
niewyczerpane moce dynamiki. Bas znów króluje, dyktując intrygujące metrum. Swobodny
taniec i niekończące się melodie do śpiewania. Album wieńczy kolejna porcja zdrowych
emocji, która nie przyobleka jednak szat pożegnalnej ballady. Minimalistyczna trąbka,
gęsty groove basu i progresywna perkusja,
od której znów wszystko się tu zaczęło.
Thomas Heberer/ Joe Fonda/ Joe Hertenstein Remedy II (Fundacja Słuchaj!, CD 2023).
Thomas Heberer – trąbka, Joe Fonda – kontrabas oraz Joe Hertenstein – perkusja,
instrumenty perkusyjne. Nagrane w Tedesco
Studios, Paramus, Nowy Jork, kwiecień 2022. Osiem utworów (po trzy
kompozycje Heberera i Fondy, dwie Herstensteina), 55:26.
Niniejsza recenzja
powstała na potrzeby portalu jazzarium.pl i tamże została pierwotnie opublikowana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz