Wraz z Jackiem Chmielem, polskim multiinstrumentalistą silnie związanym z eksperymentalną sceną szwajcarską, zapraszamy na trzy niebanalne spotkania ze swobodnie improwizowaną elektroakustyką.
Na dobry początek trio, które stawia na dźwięki akustyczne,
ale subtelnie dawkowana elektronika Chmiela sprawia, iż nagranie nabiera
walorów, które pozwalają zaliczyć je do kategorii estetycznej wskazanej w poprzednim
akapicie. W drugiej kolejności czeka duet, który nie stroni od instrumentarium
akustycznego, ale nieco większą wagę przykłada do brzmień elektronicznych i
bodaj największą do frapujących dźwięków field
recordings. Na koniec tego drobnego festiwalu najnowszych dokonań Chmiela
sięgniemy po kwartet Grüm, który do akcji fonicznych charakterystycznych dla
dwóch pierwszych albumów dokłada się jeszcze eksperymenty wokalne.
Bertheau/ Chmiel/ Monchocé The Schumann Resonance
(Antenna Non Grata, CD 2023)
Miejsce i czas akcji nieznane: Romain Bertheau – organy,
Jacek Chmiel – elektronika, cytra, dzwony tybetańskie oraz Sylvain Monchocé –
flety, saksofon altowy. Dwie improwizacje, 45 minut.
Trójka artystów z różnych stron świata zaczyna swój nieco
rytualny spektakl od pokaźnej dawki szumów. Na tym tle swe życie rozpoczynają akustyczne
frazy fletu i dzwonów. Wszystko zdaje się wpadać w dalece rozdygotany rezonans.
Pojawiają się basowe pulsacje o zdecydowanie syntetycznej proweniencji. Z czasem
narracja formuje się w dron, niesiony tu nade wszystko wysokim, stojącym skowytem
organów, tudzież nerwowym, post-ambientowym tłem. W owej magmie nieco rozmytej elektroakustyki
pojawiają się strzępy samplowanych głosów. Improwizacja ma swój dramaturgiczny szczyt
(na granicy hałasu), po czym efektownie przygasa, głównie przy frazach tybetańskich
dzwonów.
Druga improwizacja zdaje się lepić z jeszcze bardziej
tajemniczych fonii – saksofonowych preparacji, drżących strun cytry, echa dzwonów,
tudzież kolejnej porcji organowego dronu. Narracja ponownie lepi się w mroczny,
okazjonalnie dość masywny strumień dźwiękowy, który zdobią akustyczne wtręty z nie
do końca rozpoznanych źródeł. Między dziesiątą a piętnastą minutą improwizacja,
wspierana basową bazą syntetyki, wspina się na efektowne wzniesienie, po czym przygasa
i zaczyna lewitować. Końcowe minuty, to rodzaj post-akustycznej medytacji, z
basowym backgroundem, który czai się
za rogiem.
Jacek Chmiel & Thomas Rohrer Uncool (Scatter Archive,
DL 2023)
Uncool, Poschiavo,
Szwajcaria: Jacek Chmiel – elektronika, cytra, śpiewające dzwony, obiekty, field
recordings oraz Thomas Rohrer – rabeca,
obiekty, field recordings. Cztery
improwizacje, 41 minut.
Album składa się z trzech kilkunastominutowych opowieści i
trzyminutowej kody. Narracja zdaje się tu być równie gęsta, jak ulotna, bywa
subtelna w brzmieniu, nie stroni jednak od bardziej dosadnych incydentów
elektroakustycznych. Dźwięki bardzo urozmaiconego otoczenia udanie koegzystują
z frazami żywych instrumentów i tajemniczych obiektów, tudzież nieinwazyjnymi,
syntetycznymi zdobieniami.
Pierwsza część przynosi dużo zdarzeń – do naszych uszu
dociera szum morza, akcenty perkusjonalne, damsko-męskie głosy, elektroniczne
plamy i smoliste smugi. Także urokliwe frazy strunowe i bijące dzwony
kościelne. Druga odsłona najpierw zdaje się skupiać wyłącznie na dźwiękach
akustycznych, by w dalszej fazie improwizacji osiągnąć niemal post-industrialną
intensywność. Wszystko zdaje się teraz drgać, szeleścić i unosić się w powietrzu
lub dla kontrastu żłobić dziurę w ubitej ziemi. Przez moment słyszymy nawet
frazy przypominajcie inside piano. Z
kolei część trzecia albumu wydaje się nieść ze sobą pewną wewnętrzną melodykę.
Dużo w niej dźwięków otoczenia w ciekawym towarzystwie rozśpiewanych obiektów. Także odrobina zabawy z ciszą i elektronika,
która sieje dramaturgiczny niepokój. Finałowa koda klei się z drobnych epizodów
dźwiękowych - ptaków w locie wnoszącym, rozkołysanych dzwonów i piosenkowych
sampli. W tle mości się szeleszczący ambient. Ulotne, wystudzone zakończenie jakże
udanej podróży w post-akustyczne nieznane.
Grüm Un Altro Tring Trang (Synergetic
Sonance, DL 2023)
Miralago, Szwajcaria, maj 2023: Jacek Chmiel - elektronika,
cytra, śpiewające dzwony, Lara Süss –
głos, sampler, Thomas Rohrer - rabeca,
saksofon, obiekty oraz Christian Moser - çümbüş,
elektronika. Dwa koncerty, łącznie 95 minut.
Ostatni z dziś omawianych albumów, to elektroakustyka zgrabnie
uformowana w niekończące się, ziejące złem drony. Akcesoria i przedmioty
wydające dźwięki zbliżone są tu do oprzyrządowania duetu, który grał dla nas
kilka akapitów wyżej (to wszak ci sami artyści, choć bez akcentów field recordings), a towarzyszy im damski
głos, sample, dodatkowa porcja elektroniki oraz tajemniczy przedmiotu o turecko
brzmiącej nazwie. Dwa ponad czterdziestominutowe koncerty godne naszej
pogłębionej uwagi, choć być może do odsłuchu z drobną przerwą dla złapania równowagi
psychosomatycznej.
Pierwszy koncert rozpoczyna się w mroku pełnym szumów i
elektroakustycznych zdobień, z wyraźną wszakże przewagą brzmień akustycznych. Swoiste
dirty chamber niepozbawione wtrętów post-mechanicznej
obróbki przedmiotów, urokliwie doposażone głosem, który szepce, gada, a czasami
wznosi post-operowe okrzyki. Plejada najprzeróżniejszych fonii szybko znajduje tu
wspólny język i lepi się w strumień swobodnej, ale zwartej narracji, która
zwykliśmy określać mianem dronu. W jego obrębie dzieje się dużo, a muzycy
chętnie wchodzą w drobiazgowe interakcje. Całość nabiera z czasem post-industrialnego
posmaku, gubi oniryczny ambient i ewidentnie zaczyna przypominać stare, jakże wspaniałe
nagrania brytyjskiego AMM. Pierwszy koncert ma efektowną kulminację w okolicach
30 minuty. Drugi spektakl, grany zapewne kilka dni potem, zdaje się być jeszcze
ciekawszy. Częściej pojawiają się akcenty dęte i perkusjonalne, sporo nerwowego
dzieje się także w przestrzeni drżących strun i latających obiektów. Zapach AMM pozostaje z artystami na różnym poziomie
intensywności. Nie brakuje intrygujących sampli, które także nawiązują do
estetyki legendy gatunku. Drugi koncert nabiera pewnego ożywienia po 20
minucie. Słyszymy lewitujące frazy przypominające gitarę, woda leje się gęstymi
strumieniami, coś trzeszczy i mechanicznie kona, biją dzwony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz