Dwa studyjne, z pozoru niewinne, spotkania pianisty i
skrzypaczki. Pierwsze, styczniowe nazwą Southern
Suite, kwietniowe zaś Northern Suite.
Gdy zlepią je na srebrnym krążku, całość nazwana zostanie Antipodal Suites.
On - Agustí Fernández - postać już niemal pomnikowa
europejskiej muzyki improwizowanej, przy okazji generał katalońskiego free improve. W podkategorii piano prepare, niemający sobie równych
nawet w ujęciu globalnym.
Ona – Sarah Claman – prawdziwie młoda krew swobodnej
improwizacji, zamorska rezydentka Barcelony, być może kolejny muzyk, który
przybył do tego miasta, by skutecznie siać artystyczny ferment. Płytą z Agustim
w zasadzie debiutuje, jako podmiot wykonawczy.
Przyłóżmy ucho do tego, co powstało w trakcie owego dwukrotnego
pobytu Agustiego i Sarah w L’Obrador, Sant Pere de Vilamajor, w Barcelonie.
Wydawcą płyty jest label Sirulita, prowadzony przez pianistę. Pierwsza suita
składa się z czterech części, druga z sześciu. Całość odsłuchu zajmie nam 57
minut i 38 sekund.
Podróż w ramach Suity
Południowej rozpoczynamy głęboko w czeluściach pudła rezonansowego
fortepianu. Towarzyszą nam molekularne ekspozycje, zaczepione o struny
skrzypiec. Agusti i Sarah dość szybko łapią dynamikę i tryskają
pełnowymiarowymi emocjami. Strefa gigantycznego sonore zostaje otwarta bezpośrednio pod placami Claman. Drugi
odcinek startuje z klawisza, ruchliwym półgalopem, podczas gdy struny skrzypiec
idą tuż obok. Zwarcia, zapasy, przeciąganie liny. Taniec na rozgrzanym dachu, z
niemal gotycką intensywnością. Trzeci – moc dźwięków z głębokiej krypty. Tragic and beauty! Błyskotliwe preparacje na obu flankach. Sarah zdaje się rwać struny, rozciągać je,
wykrzywiać i smagać batem. What a game!
Od 5 minuty Agusti proponuje podróż z samego dna piana, sugeruje masywny rytm,
w tle skrzypce eskalują się na potęgę. Burza z piorunami! Po chwili muzycy
cichną i brną w coś na kształt meta drummerskiej
wystawki. Ów otwarty dialog zdaje się nie mieć granic! Po prostu popis!
Czwarta część Południowej, niczym
ciężki kac po całonocnej imprezie – suche skrzypce, małe i delikatne
półdźwięki, obok równie obsuszone piano, które kreśli mały, powykręcany rytm.
Trzyminutowa perła!
Czas na Suitę Północną.
Na klawiaturze rojbruje mały pegaz, a każda struna skrzypiec drży swoim indywidualnym, sonorystycznym blaskiem. Meta harmoniczny Agusti i szalona Sarah – iście
diabelska koegzystencja! Dynamika i kawałki soczystego hałasu. No i jakże
pięknie na siebie reagują. Drugi odcinek zaczyna się nieco bardziej …
konwencjonalnie. Dokładna, skrupulatna narracja, nie łamiąca klasycznych
kanonów. Ależ Sarah potrafi nieść ten duet przez wysokie wzgórza! Jest tak
bezczelnie doskonała, we wszystkim czego się tknie! W 3 minucie muzycy szukają
skupienia, łapią drobne kawałki powietrza. Rytm spod klawiatury, obok Claman
śpiewa bardzo suchymi skrzypcami. Trzeci – małe frazy, drżące piano, skrzypce
niczym tybetańskie misy. Molecular crazy
sounds! Znów razem szukają śladów sonore
w zakątkach studia nagraniowego. Piano brzmi jak hala suwnicowa, skrzypce
niczym stado pasikoników. Na wybrzmieniu Agusti i jego piano cudownie drżą na
niskich strunach. Czwarty odcinek Północnej
idzie wprost z klawiatury. Skrzypce tańczą oberka, oczywiście w wersji
półpsychodelicznej. Muzycy idą w strzelisty galop, pełen bohaterskich
fajerwerków. Dwuminutowa perła. Piąty, przedostatni – półdźwięki, szczapy,
preparacje, niebo w uszach! Sarah nuci strunami balladę udręczonej Królewny.
Jeśli sonorystyka potrafi śpiewać, to właśnie jest ten moment! Wreszcie finał
tej niezwykłej płyty – Sarah pogwizduje, a Agusti dba o połysk swoich strun,
tych najgłębiej położonych. Na ostatniej prostej dużo epickiego rozmachu,
ekstatycznego półtańca-połamańca. Bojaźń i drżenie, piękno i tragizm chwili –
jakiż wspaniały stopping!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz