Są dwa rodzaje muzyki: ta, która się dzieje i
ta, która się nie dzieje - wywiad przeprowadzony z Yedo Gibsonem dla portalu jazzarium.pl i tamże opublikowany na początku listopada br.
Pochodzący z Brazylii saksofonista Yedo Gibson, to z
pewnością jeden z bardziej intrygujących improwizatorów młodego pokolenia. Od
lat rezydujący w Europie (najpierw Amsterdam, teraz okolice Lizbony), kilkoma
płytami silnie zaznaczył się już na scenie muzyki free jazzowej, czy też
swobodnej improwizacji. Aż trzy z nich znalazły swego edytora w Polsce.
Dokładnie w najbliższy piątek swą światową premierę będzie miała ta trzecia -
"Multiverse", nagrana wspólnie z jego portugalskimi przyjaciółmi -
Goncalo Almeidą i Vasco Furtado. Saksofonista będzie gościem poznańskiego
festiwalu "Drumming Now!" i łódzkiego "Musica Privata". Oba
zaczynają się jeszcze w tym tygodniu. Nim posłuchamy Gibsona na żywo,
zapraszamy do lektury wywiadu, przeprowadzonego z muzykiem w trakcie ostatnich
dni.
Witaj Yedo. W
najbliższych dniach ukaże się już trzecia płyta z twoim udziałem w serii
wydawniczej Multikulti Project/ Trybuny Muzyki Spontanicznej. Przyjeżdżasz z
Vasco Trillą na kilka koncertów do Polski. O ile dobrze pamiętam, to nie będzie
Twoja pierwsza wizyta tutaj. Grywałeś koncerty w tej części Europy. Czy tak?
Cześć Andrzej. Tak, to nie mój pierwszy raz w Polsce, byłem
tu trzy razy, grałem w kilku miejscach i piłem dużo wódki! Raz grałem tu z
Naked Wolf, a pozostałe dwa razy z Vasco. On jest głębokim miłośnikiem polskiej
kultury, prawdopodobnie wie więcej o polskim kinie niż większość Polaków,
wprowadził mnie do Polski. Gdy po raz pierwszy pojechaliśmy do Polski, graliśmy
razem w tych wszystkich miejscach, fantastycznie było wtedy spotkać tylu
wspaniałych ludzi. Zostaliśmy tak dobrze przyjęci w Łodzi, że to miejsce stało
się moim ulubionym polskim miastem. Paweł Sokołowski i jego ekipa dali nam chociażby
lekcje polskiego tańca tradycyjnego, ale także w Warszawie świetnie się
bawiliśmy, w Kalamburze i w Krakowie ... Kocham to wspomnienia.
Pomówmy o tych trzech
płytach ("Antenna", L3, "Multiverse"). Każda jest inna,
wydaje mi się, że każda znajduje punkt zaczepienia dla procesu improwizacji w
innym miejscu, ma inny pomysł na wejściu. Mógłbyś każdą z nich skomentować?
"Antenna" to mój duet z Vasco, którego zawsze mam
głęboko w sercu. Kiedy po raz pierwszy spotkałem się z Vasco, graliśmy przez
tydzień w Barcelonie, za drugim razem okazało się, że zarezerwowaliśmy trasę z
prawie 20 koncertami, a w ciągu 2 lat zagraliśmy razem 180 koncertów. Ta
sytuacja, to jest dla mnie najłatwiejszy sposób tworzenia muzyki (w duecie z
Vasco Trillą). Jeśli chodzi o L3 - od dłuższego czasu miałem pomysł, by
rozwijać strukturę dźwiękową, ale jednocześnie utrzymywać bardzo wysoki poziom
energii. To pomysł zaczerpnięty z mojego pierwszego europejskiego tria EKE z
Gerri Jagerem (perkusja) i Oscarem Janem Hooglandem (klawikord). Chciałem
trzymać się tej koncepcji w bardziej radykalnej formie, więc zadzwoniłem do
trębacza Luisa Vicente, aby dołączył do naszego duetu z Trillą.
"Multiverse" różni się znacznie od pozostałych
dwóch płyt. Gonçalo Almeida i Vasco Furtado przyjechali do mojej małej wioski w
Sintrze, aby ze mną pograć, a w trakcie nagrania niespodziewanie muzyka poszła
w zupełnie innym kierunku niż się spodziewaliśmy. No i trzeba to było
koniecznie nagrać. Poszliśmy więc do SMUP i zrobiliśmy tę płytę. Zawsze fascynuje
mnie gra z muzykami, którzy potrafią odwrócić moją głowę w inną stronę i
właśnie to robią ci dwaj faceci.
Trilla, zapytany
przeze mnie przy okazji płyty "Antenna", jak określiłby Wasze relacje
w muzyce i improwizacji, odpowiedział: "Jesteśmy jednością!". Co dla
Ciebie jest najważniejsze, gdy wchodzisz na scenę, czy do studia nagraniowego?
Co sprawia, że dany koncert jest naprawdę udany?
Dźwięk, to wibrujące powietrza, a muzyka jest momentem, w
którym stajesz się częścią tej wibracji i możesz ją poprowadzić, a nawet
zdecydować, aby Ciebie poprowadziła. Tak dzieje się wtedy, gdy wiesz, że jesteś
na dobrej drodze, nie tylko czujesz wtedy ten przepływ powietrza, ale jesteś
już jego częścią, jesteś też całkowicie świadomy przestrzeni, czasu i
możliwości.
Han Bennink powiedziałby w takiej sytuacji, że "są dwa
rodzaje muzyki - ta, która się dzieje i ta, która się nie dzieje". Powiedziałbym,
że kiedy „to się dzieje”, jesteś zarówno wewnątrz muzyki, jak i poza nią, a także
całkowicie świadomy jej potrzeb.
A masz jakieś swoje
ulubione sytuacje sceniczne? Wolisz duet czy większy skład? A instrumenty?
Kiedy sięgasz do saksofon sopranowy, czy frule, a kiedy po tenor, czy baryton?
Co determinuje Twój wybór?
Zwykle postrzegam muzykę jako sposób poruszania się powietrza
w pomieszczeniu, a to tak samo działa w przypadku duetów, jak i dużego zespołu.
To, co się zmienia, to zdolność poruszania się, w duecie może to odbywać się w
każdym kierunku, dziać w każdej milisekundzie, a w dużym zespole ten proces
trwa dłużej, to tak, jakby jechać na BMX lub płynąć na ogromnej łodzi.
Mam pasję do perkusji, zacząłem grać muzykę free z moim
wujkiem Pandą w Brazylii i moim bratem, obaj to perkusiści, więc to jest
instrument, który czasami bywa ogromną częścią mnie. Być może to właśnie
sprawia, że tak łatwo zrozumiem świat Vasco.
Nigdy nie wybieram instrumentów, to zwykle jest skutkiem
ruchu powietrza w pomieszczeniu, w którym gram.
Powróćmy do Twojej
najbliższej wizyty w Polsce. Zagrasz m.in. na festiwalu Musica Privata w Łodzi,
a wcześniej spędzisz trzy w Poznaniu, uczestnicząc w festiwalu Drumming Now! w
Dragonie. Zagrasz duet z Vasco, chcielibyśmy Cię zobaczyć także w innym duecie,
z gitarą elektryczną. Przewiduje się także, iż będziesz dyrygował Poznań
Improvisers Orchestra. Masz jakieś doświadczenia w tej dziedzinie? Lubisz grać
w dużych składach, które improwizują?
Nigdy nie planowałem niczego z Vasco, gramy tylko muzykę ...
Jeśli chodzi o dużych składy ... Byłem założycielem The Royal Improvisers
Orchestra w Amsterdamie. Prowadziłem ją przez 10 lat, mieliśmy około 20
muzyków i graliśmy także z London Improvisers Orchestra, z Philem Mintonem,
Hanem Benninkem, czy Steve'em Beresfordem. Nawet wziąłem raz ten zespół do
Brazylii. Miałem tych wszystkich wspaniałych muzyków, którzy ćwiczyli dwa razy
w tygodniu, dla wszystkich był to bardzo rozległy, ogromny proces, który
wyszedł od dyrygentury, a doszedł do momentu, gdy muzycy byli w stanie po
prostu improwizować i tworzyć muzykę ad
hoc, bez konieczności podążania za liderem. To było niesamowite
doświadczenie dla mnie.
Jakie metody
komunikacji z zespołem wykorzystujesz w trakcie dyrygowania? Używasz jakiejś
notyfikacji? Na przykład graficznej? Czy tylko gestykulujesz, jak Ivan
Gonzalez?
Pracując z The Royal Improvisers Orchestra użyłem początkowo
wszystkich tych metod, których nauczyłem się podczas pobytu w Londynie i
kontaktów z The London Improvisers Orchestra, ale w sumie nigdy nie lubiłem być
tym jedynym, który podejmuje decyzje. Po czterech latach zdecydowałem się
porzucić sygnały ręczne, a wtedy orkiestra znalazła swój sposób na kolektywną improwizację,
wciąż osiągając te same efekty.
Opisz nam proszę,
jaka była twoja droga twórcza do stania się muzykiem improwizującym. Ktoś Cię
szczególnie zainspirował? Czy na kimś się wzorowałeś na początku tej drogi?
To zabawna historia, mój wujek Panda w wieku 55 lat przestał
grać publicznie i postanowił jedynie ćwiczyć, by grać jazz jak Amerykanin.
Puszczał więc sobie płyty jazzowe i grał zgodnie z nimi. Za każdym razem, gdy
się z nim spotykałem, prosił mnie, abym ćwiczył z nim. A ja zawsze uciekałem od
tego grania z płytami, więc pewnego dnia powiedziałem mu - ok, zagrajmy, ale
nie z płytami, tylko wyłącznie we dwójkę. Graliśmy przez dwie godziny bez
przerwy i myśleliśmy wtedy, że wymyśliliśmy nowy rodzaj muzyki. Postanowiliśmy więc
grać razem każdego dnia i robiliśmy tak przez kilka lat. Dwa lata później Panda
otrzymał nagranie "Interstellar Space", a kiedy zagrał dla mnie tę
płytę, zapytałem go, w którym momencie nas nagrywałeś?! A on powiedział, że to
John Coltrane i Rasheed Ali, grali tak prawie 50 lat wcześniej. Zatem wymyśliliśmy
free jazz, a później odkryliśmy, że ktoś zrobił to dużo wcześniej!
Pochodzisz z
Brazylii, sporo czasu spędziłeś w Amsterdamie, teraz mieszkasz pod Sintrą, nie
daleko Lizbony. Czy mógłbyś porównać te trzy miejsca na ziemi z punktu widzenia
muzyka improwizującego, możliwości jakie stwarza do rozwoju, do grania muzyki,
w ogóle do życia?
Amsterdam zawsze silnie wspierał muzykę i stał się wspaniałą
sceną muzyki improwizowanej, z ICP Orchestra na czele, ale potem przez wiele
lat był pustym miejscem, jedynie ze starszymi muzykami. W ciągu ostatnich 10
lat wielu młodych muzyków przeniosło się do Amsterdamu, co dało tej scenie nowy
impuls i spowodowało, iż ponownie jest to wspaniałe miejsce. Brazylia ma
ogromną kulturę muzyczną, ale niewiele ma wspólnego z muzyką improwizowaną.
Musieliśmy ciężko walczyć, aby mieć po prostu prawo do istnienia, jako artyści.
Ale Portugalia jest teraz także zabawnym miejscem. Mają świetne wytwórnie
płytowe, ale muzycy są bardzo podzieleni, żyją w swoich małych światach. Mam
nadzieję, że to się zmieni, a muzycy staną się dla siebie bardziej przyjaźni,
tak by ich muzyka mogła się rozwijać wspólnie. Kiedy ta drobna rzecz się
zmieni, to miejsce stanie się tropikalnym rajem dla wolnej improwizacji.
Dziękuję za rozmowę!
Yedo Gibson – There are two kinds of music: the
one that is happening and the one that is not happening
Brazilian
saxophonist Yedo Gibson is certainly one of the most intriguing improvisers of the
young generation. For years residing in Europe (first Amsterdam ,
now around Lisbon ),
with a few albums has already strongly marked his presence on the stage of free
jazz music or free improvisation. Three of them even found their editor in Poland . Exactly
this friday there will be world premiere of the third of them -
"Multiverse", recorded together with his Portuguese friends - Gonçalo
Almeida and Vasco Furtado. The saxophonist will be a guest of the
"Drumming Now!" Festival in Poznań .
and "Musica Privata" in Łódź. Both of them are starting this week.
Before we listen to Gibson alive, we invite you to read the interview conducted
with the musician during the last days.
Hello, Yedo. In the coming days, the third
album with your participation will be released in the Multikulti Project/ Spontaneous
Music Tribune Series. You come with Vasco Trilla for several concerts to Poland . If I
remember correctly, it will not be your first visit here. You've been playing
concerts in this part of Europe . Is it right?
Hello
Andrzej, yes, it's not my first time in Poland , I've been there three
times, played in several places and had lots of vodka! Once with Naked Wolf,
and the other two times with Vasco. He is a deep lover of Polish culture,
probably knows more about Polish cinema than most of the Polish people, he
introduced me to Poland .
The first time we went to Poland
together we played all over the place, it was fantastic to meet so many great
people. We were so well received in Łódź that it has become my favorite Polish
city. I mean we had Paweł Sokołowski and his crew giving us polish traditional
dance lessons but them in Warsaw was also great
on Kalambur and in Krakow ... I love it all.
Let's talk about these three CDs
("Antenna", L3, "Multiverse"). Each is different, it seems
to me that everyone finds a point of attachment for the process of
improvisation elsewhere. It has a different idea for entry. Could you comment
on any of them?
“Antenna”
is my duo with Vasco that I have always on my heart. When I first met Vasco we
played for a week in Barcelona ,
second time I saw him we booked a tour with almost 20 concerts, in 2 years we had
made 180 concerts together. It is for me the easiest way to make music (in duo
with Vasco Trilla). About L3 - I had this idea for a long time on how to
develop structure with sounds but at the same time keeping the energy level up.
It came from my first European trio EKE with Gerri Jager (drums) and Oscar Jan
Hoogland (clavichord). I just wanted to have this concept in a more radical
form so I called trumpeter Luis Vicente to join the duo with Trilla.
“Multiverse”
is extremely different than the other two records. Gonçalo Almeida and Vasco
Furtado came to my small village in Sintra to play with me and somehow the
music went in a completely different direction and therefore we had to record
so we went to the SMUP and did this record. I am always fascinated to play with
musicians that can turn my neck to different directions and that is what this
two guys keep doing to me.
Trilla, asked by me on the occasion of the
album "Antenna", how he would describe relationship with you in music
and improvisation, he replied: "We are one!". What is most important
for you when you enter the stage or the recording studio? What makes a
concert really successful?
The sound
is vibration of air, there is a moment on music where you become part of this
vibration and you can lead it or even decide to let it lead you. That is when
you know you are in the good track, it's not just getting the flow, it's been
in the flow but also totally aware of space, time and possibilities.
Han Bennink
would say "there are two kinds of music - the one that is happening and
the one that is not happening". I would say that when “it is happening”
you are inside and outside of it and completely aware of its needs.
Do you have any favorite stage situations? Do
you prefer a duo or larger ensembles? And instruments? When do you reach for a
soprano saxophone or a frula, and when for a tenor or a baritone? What
determines your choice?
I normally
see the music as a way to move the air inside of a room and that works the same
way to duos or large ensemble. What changes is the capability to move, on a duo
it can take any direction in every millisecond and on a large ensemble is takes
longer, it’s like riding a BMX or a huge boat.
I do have a
passion for drums, I started playing free with my uncle Panda in Brazil
and my brother, both drummers, so it’s an instrument that some how is a huge
part of me. Maybe that is also how I could understand the world of Vasco so
easily.
I never
choose the instruments, normally it comes from the air of the room.
Let's return to your next visit to Poland . You
will play, among others at the “Musica Privata” Festival in Łódź, and earlier
you will spend three in Poznań ,
participating in the “Drumming Now!” Festival in the Dragon. You will play a
duet with Vasco, also we would like to see you in another duo with electric
guitar. It is also anticipated that you will conduct the Poznan Improvisers Orchestra. Do you have any
experience in this field? Do you like playing in large ensembles that
improvise?
I never
planned anything with Vasco, we only play music…
About large
ensembles… I was the founder of the Royal Improvisers Orchestra in Amsterdam . I was running
it for 10 years, we were around 20 musicians and we played with the London
Improvisers Orchestra, with Phil Minton, Han Bennink, Steve Beresford. And I
even took this ensemble all the way to Brazil . I had all those marvelous musicians
that were rehearsing two times per week, for all this time it was a huge
process that went from conduction until they were able to just improvise and
create pieces on the spot without having to follow the líder. It was an amazing
experience to me.
What methods of communication with the band do
you use during conducting? Do you use any notification? For a graphic design?
Or you just gesturing like Ivan Gonzalez?
With The Royal
Improvisers Orchestra I used initially what I learned during my staying in London with The London
Improvisers Orchestra but I never liked to be the only one making decisions.
After four years I decided to abandon the hand signals and then the orchestra
had already found a way to improvise together with the same goals.
Describe to us what was your creative path to
becoming an improvising musician. Has anyone particularly inspired you? Have
you modeled yourself on somebody at the beginning of this journey?
That is a
funny story, my uncle Panda on his 55 years stopped to play on public and
decided to only practice with the goal to play jazz like an American. So he was
putting some jazz records and playing together with it. Every time I would met
with him he would ask me to practice with him. And I always ran from playing
with records on so one day I told him - ok let’s play but not with records only
the two of us. We played for two hours without stopping and thought that we had
invented a new kind of music. And we decided to play together every day and we
did it for few years. Two years later Panda got a recordings of “Interstellar Space” and when he played the
record to me I asked him when did you record us playing?! And he said that it
was John Coltrane and Rasheed Ali, almost 50 years earlier. So we invented free
jazz and later discovered that someone did it much earlier!!
You come from Brazil ,
you spent a lot of time in Amsterdam , now you
live near Sintra, not far away from Lisbon .
Could you compare these three places on the ground from the point of view of
improvising music, the possibilities it creates for development, for playing
music, and for living in general?
Thank you for conversation!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz