Formacja WIG nie ma nic wspólnego z warszawskim indeksem giełdowym,
który w ciężkich czasach pikuje do samego dołu, jak ustrzelony jastrząb. To
jedynie trójka muzyków z różnych stron muzycznego świata, którzy próbują – dźwiękowymi
środkami wyrazu – udowodnić nam, iż ptasie, a także inne zwierzęce mózgi
potrafią ogarnąć rzecz tak wysoce intelektualną, jak muzyka.
Muzyka dla Ptaków,
czyli Merran Laginestra – vocal, piano, syntezator, Antonio Bravo – gitara oraz
Elo Masing – skrzypce. Nagranie z studia Tonus
Arcus, poczynione w roku 2017. Improwizowaną, ponadgatunkową, chwilami
równie szaloną, jak piękną, opowieść dźwiękową w ośmiu częściach, dostarcza nam
od stycznia 2020 roku, na płycie CD, wydawca CRAM Records (płyta w wersji
cyfrowej jest osiągalna od 2018r.). Po więcej szczegółów, zwłaszcza w kwestiach
ornitologicznych, koniecznie odsyłamy na stronę wigroup.weebly.com/music-for-birds.html *). Poniżej zaś zapraszamy na bystre (jakże by inaczej!) omówienie dźwiękowej
zawartości płyty, która trwa mniej więcej trzy kwadranse.
Muzycy i ich zwinne instrumenty od startu wprowadzają nas w
klimat ptasich dyskursów – płaskie klawisze fortepianu, smukłe struny skrzypiec
i gitary, zadziorne reakcje, płochliwe westchnienia – bystre free chamber, czynione w dobrym tempie.
Pierwszą opowieść prowadzi nade wszystko zmysłowy, kobiecy głos, niemal śpiew
operowy, z posmakiem gustownego kabaretu, pogwizduje, melorecytuje, innymi
słowy – łobuzuje na potęgę! Rytm narracji zdaje się być figlarnie połamany, nic
nie dzieje się tu na skróty, a zmiana goni zmianę. Gitara śle post-jazzowe
frazy, piano dekonstruuje zasady klasyki, a skrzypce płyną swobodnym,
ponadgatunkowym improv. W tak zwanym
międzyczasie coś zaczyna skwierczeć po ptasiemu, być może (a nawet na pewno!),
to efekt pracy syntezatora. Druga opowieść znów toczy się niezwykle kolektywnie
– dialogi i trialogi z ptasimi
odgłosami. Narracja chwilami jakby toczyła się dwoma równoległymi duetami
(gitara i skrzypce, głos i piano), by po czasie znów zlepić się w zmysłowy kwartet
(który jest przecież w aspekcie ludzkim jednak… triem!). I w tej opowieści
muzycy bez trudu łapią fazę dynamiczną, gęsto usianą dźwiękami, ale nadal niebywale
filigranową. Trzeci epizod jest krótki, łagodniejszy, bardziej zanurzony w
dystyngowanej kameralistyce. Płynie bez udziału głosu, z piękną, skrzypcową
dominantą. Czwarta część, prawdziwa perła w koronie, nie ostatnia na krążku. Otwarcie
należy do psychodelizującej gitary i strzępów syntezatorowych dźwięków. Preparacje,
posmak post-industrialny, wewnętrzny, nerwowy rytm. Po czasie w zmysłowy pasaż
łączą się abstrakcje syntetyki i żywa krew skrzypiec. W komentarzu głos ludzki,
który zdaje się jednak płynąć po grubych kablach.
Piąta opowieść studzi nieco emocje i wzorem trzeciej
historii, na powrót ustanawia panowanie dobrej kameralistyki. Piano brzmi
czystymi klawiszami, gitara frazuje na jazzowo, ale skrzypce preparują i
szukają zwady. Taneczne podrygi tych ostatnich nadają narracji sporej dynamiki,
same stawiając zresztą na zdrowy hałas na ostatniej prostej. Szósta improwizacja,
to powrót do preparowania dźwięków na wszystkich frontach – gitary, fortepianu
i skrzypiec, a barwa głosu i dramaturgiczna głębia, sprawiają, iż recenzent nie
może nie uznać tego fragmentu za najpiękniejszy na płycie. Merran niczym
kobieta-orkiestra, do akustyki piana i głosu, dodaje jeszcze fermentujący
syntezator! Gitara łapie trochę prądu, a skrzypce zdzierają skórę z gryfu.
Opowieść po prostu eksploduje! Na finał wszyscy lepią się w gęsty dron. Siódmy
epizod rozbrzmiewa wszystkimi barwami strun – kolektywne interakcje, trzy piękne
pawie stroszą pióra i czekają na grad oklasków! Tempo rośnie, emocje także – full free chamber in its beauty! Szaleńczy
głos dokłada swoje, podobnie czynią preparowane skrzypce! A na koniec klasyczne
niemal wybrzmiewanie. Czas na ostatni akord tej niezwykłej płyty – znów
preparowane skrzypce, którą budują dron, czarne i białe klawisze fortepianu,
wreszcie gitara z odrobiną prądu. Ponownie nie brakuje emocji, choć opowieść toczy
się nad wyraz łagodnie, czasami nawet pojedynczymi dźwiękami. Finałowa erupcja
piękna jest udziałem przed wszystkim skrzypiec.
*) Płyta dostępna jest na https://cramrecords.bandcamp.com/album/music-for-birds
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz