Ilekroć na tych łamach padają jednocześnie dane personalne włoskiego perkusisty Marcello Magliocchiego i brytyjskiego saksofonisty Adriana Northovera, tylekroć wszelkie wątki recenzenckich podróży kierują się w ostatecznym rozrachunku w stronę Spontaneous Music Ensemble, szczególnie zaś Johna Stevensa muzykującego w towarzystwie Trevora Wattsa.
Bez wątpienia para artystów, których najnowszą płytę za
chwilę szczegółowo umówimy, to improwizatorzy, którzy doskonale kultywują
tradycję stevensowskich improwizacji.
Są precyzyjni, świetnie wyczuleni na akcje partnera, często molekularni, tudzież atomistyczni, by użyć określeń, które tak
świetnie opisywały lata temu wyczyny brytyjskich protoplastów gatunku.
Marcello i Adriana spotykaliśmy dotychczas najczęściej w
formule tria, kwartetu, bądź kwintetu. W duecie improwizują bodaj po raz
pierwszy. Na album składają się dwa nagrania poczynione dzień po dniu –
pierwsze, to okoliczność w pełni studyjna, drugie zdaje się być zarejestrowane
w obiekcie o większej kubaturze i pogłosie, ale zapewne także bez udziału publiczności.
Poszczególne improwizacje trwają na ogół 3-4 minuty, jedynie trzecia przekracza
dziewięć, a ostatnia zbliża się do pięciu minut. Koherentność dramaturgiczna,
to także ważna przywara Włocha i Brytyjczyka. So, welcome!
Otwarcie albumu trwa tu niewiele ponad sto sekund, ale niesie
ogrom emocji i ekspresji z obu stron. Świszczący sopran dość szybko łapie tu
wspólny front z roztańczonymi talerzami. Muzycy szyją ścieg narracji drobnymi
frazami, ale zgrabnie lepią je w kawalkady fonicznych zdarzeń. Druga historia rodzi
się w chmurze drżącego rezonansu. I znów saksofon łapie świetny kontakt z błyskiem
talerzy. Opowieść cudownie wygasa w pomrukach ciszy. Trzecia opowieść trwa prawie
dziesięć minut i jest definitywnie epicką dramą. Nerwowe cmokanie saksofonu
natrafia na intensywne szmery i szumy wprost z perkusyjnego werbla. Muzycy skrupulatnie
budują opowieść, szukają niuansów brzmieniowych, intrygujących splotów dramaturgicznych.
Magliocchi przemierza wielokrotną podróż od perkusjonalnych błyskotek po
kompulsywne mikro eksplozje, Northover tańczy, zalotnie wzdycha, uśmiecha się z
niemal watts’owską precyzją. Bywa, że
artyści prawie lewitują, bywa, że radośnie skaczą i szukają zwady. Tymczasem w połowie
improwizacji bez trudu odnajdują ciszę i prowadzą tam niekończące się dysputy o
istocie dźwięku. Ów wspaniały odcinek albumu wieńczą ognistym tańcem.
Kolejne dwie improwizacje koncentrują się na melodii, dynamice
i świetnie skonfigurowanej rytmice. O ile początek tej pierwszej bazuje na
czystym brzmieniu, o tyle start tej drugiej syci się frazami preparowanymi. Ale
i wtedy melodia dopada artystów i wynosi ich na ekspresyjny nieboskłon. Szósta
improwizacja zdaje się być delikatnie wystudzona. Strumienie zimnego powietrza wprost
z tuby saksofonu i minimalistyczne podrygi perkusji lepią się w pozornie leniwą
narrację. Melodia tym razem omija muzyków, ale pod koniec coś intrygująco
piszczy w zestawie perkusjonalnym.
Ostatnie trzy improwizacje powstały w innej przestrzeni.
Pierwsza z nich jest solową ekspozycją Marcello, który pracuje na akcesoriach
określonych tu jako sound sculpture.
Niemal sakralne echo niesie strumień bijących dzwonów po niekończącej się
przestrzeni. W ósmej części muzycy wracają do tańca! Echo obiektu powoduje
wszakże, że ich pląsy brzmią nieco inaczej niż w okolicznościach studyjnych, są
lżejsze, bardziej ulotne. Ekspresja i dynamika sprawiają, iż ten lot kończy się
naprawdę wysoko, efektownie stymulowany mantrą powtórzeń. Finałowa opowieść
trwa prawie pięć minut i w swej początkowej fazie sprawia wrażenie farewell song. Owa dęta lewitacja, delikatnie
unosząca się nad drżącymi perkusjonaliami, z czasem nabiera energii wewnętrznej
i adekwatnej melodyki. Rozbujany finał pięknie reasumuje to wyjątkowe
spotkanie.
Marcello Magliocchi/ Adrian Northover Time Textures (Empty Birdcage, CD 2024). Marcello Magliocchi - perkusja,
instrumenty perkusyjne oraz Adrian Northover - saksofon sopranowy. Nagrane w Music Academy Recording Studio, Bari
(utwory 1-6) oraz Trullo Lab (7-9),
listopad 2022. Łącznie dziewięć improwizacji, 37 minut.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz