Powiedzieć o nim, że jest człowiekiem renesansu, albo królem Midasem, który czego się tknie w złoto zamienia, to jakby nic nie powiedzieć.
Portugalski kontrabasista Gonçalo Almeida doskonale czuje
się w każdej konwencji gatunkowej, w każdej z nich ma znaczące dokonania
artystyczne udokumentowane pięknymi albumami. Doom metal, punk & noise
impro rock, free jazz, swobodna kameralistyka, what ever you want!
Ale takiej płyty, jak States
of Restraint jeszcze w jego wykonaniu nie słyszeliście. Album zawiera
muzykę precyzyjnie przez Almeidę skomponowaną, która zdaje się być … oceanem
swobodnej ekspresji. Skrzy się dźwiękami, które płyną do nas podobnym kanałem
wrażliwości niemal przez trzy kwadranse, przy bliższym jednak poznaniu,
zagłębieniu w ich pokrętną fakturę, okazują się być wyjątkowo oryginalne i niepowtarzalne.
Ale dość już tych introdukcji - odpalamy kompaktowy krążek i odpływamy!
Pierwsza opowieść zasadza się na dronie kontrabasowego
smyczka i pokrewnej strudze dźwiękowej generowanej przez trąbkę, którym towarzyszy
drummingowa ekspozycja na dzwonkach, gwarantująca
nerwową dynamikę i dramaturgiczną linearność. Dziesięciominutowa epistoła raz
po raz traci moc i restartuje z delikatnie zmodyfikowanym konceptem brzmienia i
frazowania. Do smyczka dolepia się elektronika, tembr pracy kontrabasu pnie się
ku górze, z kolei trąbka wybiera odwrotny kierunek. Całość nie przestaje być
jednorodnym, wielkim, rozedrganym dronem. Ta definitywnie mroczna liturgia
dźwięku mogłaby trwać w nieskończoność.
Druga opowieść nie ma już tak zwartego, uwarunkowanego
dynamiką kierunku rozwoju. Szyta jest drobnym frazami, które wchodzą w
nieustanne interakcje. Trąbka i smyczek preparują, perkusjonalia szeleszczą talerzami.
Dużo tu wolnej przestrzeni i lewitacyjnych oddechów. W drugiej fazie utworu powracają
dzwonki, które dodatkowo stymulują proces wzajemnych interakcji. W trzeciej odsłonie
powracamy do estetyki dronowej. Tu narracja prowadzona jest w spokojniejszym,
mniej nerwowym trybie. Wytłumiona, lekka barwiona elektroniką opowieść koncertuje
się teraz na dramaturgicznych niuansach i brzmieniowych zdobieniach. Smyczek nabiera
post-barokowych barw, czasami bije po strunach, przypominając dogorywające serce
w stanie agonii. Pod koniec utworu emocje zdecydowanie rosną, głównie za sprawą
gęstniejącego, niemal sfuzzowanego
brzmienia basu.
Czwarta część łączy doświadczenia narracyjne wszystkich
poprzednich odcinków. Jest rytualna, celebrowana, zasadzona na matowym, głębokim
brzmieniu dudniących perkusjonalii i wystudzonych dronach smyczka i trąbki. Wszyscy
frazują tu jednak w niemal pogrzebowym tempie. Opowieść nabiera incydentalnie
kameralnego charakteru, choć wokół nieustannie pulsuje elektroniczny background. W drugiej fazie kompozycji
narracja pęcznieje, popadając w śmiertelną taneczność.
Ostatnia część albumu zdaje się być repryzą części
pierwszej. Powracają dynamiczne dzwonki i kompulsywne drony kontrabasu i trąbki.
Sam smyczek wydaje się być tu opatulony strugą skrzącej się elektroniki. Narracja
ma swoje fazy, drobne restarty i stałe modyfikacje w zakresie brzmienia,
szczególnie kontrabasu. Ten ostatni z każdą pętlą tej szalonej opowieści
nabiera siarczystości, wpadając w trans traconej melodyki. Flow płynie swobodnie aż do martwego zakończenia dzięki stabilnej
ekspozycji dzwonkowego drummingu.
Gonçalo Almeida States of Restraint (Clean Feed Records, CD 2024). Gonçalo Almeida – kontrabas, elektronika, kompozycje, Susana Santos Silva – trąbka oraz Gustavo Costa – instrumenty perkusyjne. Nagrane w Sonoscopia, Porto, lipiec 2023. Pięć utworów, 45 minut.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz