Zapraszamy na pierwsze tegoroczne spotkanie z londyńskim Shrike Records. Okoliczności przyrody wskazują na Sansom Studios, gdzie ponoć zgromadzona jest także publiczność. W roli podmiotów wykonawczych odnajdujemy francuską pianistkę Sophie Agnel i brytyjskiego perkusistę Marka Sandersa.
Artystów znamy doskonale, nasze uszy wchłonęły tysiące
wspaniałych albumów z ich udziałem, choć po prawdzie w duecie improwizują chyba
po raz pierwszy. Efekt jest oczywiście wyśmienity, a ponieważ nagranie trwa
niespełna czterdzieści minut, postarajmy się nie uronić z niego choćby sekundy.
Inauguracja spotkania lepi się z drobnych fraz, które z
miejsca wchodzą w soczyste interakcje. Pojedyncze uderzenia w klawisze, jednoczesny
szelest inside piano i perkusyjna rozgrzewka nastawiona na filigranowe
sytuacje. Rodzaj kameralnego suspensu, nasycony sporą porcją emocji i
pierwszych preparowanych fonii. Akcja zazębia się, formując potok perkusyjnych
zdarzeń, zarówno ze strony drummera, jak i pianistki. Muzycy są skorzy zawiązywać
bardziej linearną narrację, ale wcale nie są w tym dziele nadmiernie
zdeterminowani. Szukają rytmu, ale spoglądają w niebo, łapią wiatr w żagle, ale
lubią trwonić czas na niezobowiązujące dywagacje. Puentą pierwszej odsłony
albumu jest feeria subtelnych percussions z obu stron.
Początek drugiej części jest dość nerwowy, choć akcja zdaje
się dziać w bezpośredniej bliskości ciszy. Subtelne szorowania powierzchni
płaskich, drżących stron i rezonującego pudła fortepianu. Z mroku zaniechania
Sophie wychodzi za pomocą klawiatury, na której szuka zagubionych melodii. Mark
koncertuje się na zalążkach rytmu. Utwór ma całkiem zaskakujący, dramaturgiczny
peak, a zwieńczeniem jest znów pokaz perkusjonalny. Kolejna opowieść
rodzi się w mroku szmerów i subtelnych obcierek. Coś rezonuje, coś skwierczy, a
z samego dna piana zdaje się dochodzić jakaś tajemnicza wokaliza. Na etapie finalizacji
narracja nasączona jest smutną melodyką.
Czwarta opowieść płynie z samego dna, ale ma rozdygotany
rytm. Głuche odgłosy perkusji i swąd czarnych klawiszy. Narracja dość szybko wpada
jednak wprost w otchłań delikatnych preparacji. Nim utwór skona muzycy zdążą
jeszcze wyjść na powierzchnię. Ich nastrój staje się teraz odrobinę
nostalgiczny. Końcową improwizację szyją akcjami perkusyjnymi, w tle których
mości się jakiś tajemniczy, elektroakustyczny przydźwięk. Znów emocji oddaje tu
rozchwiany rytm, który najpierw zagęszcza improwizację , a potem intrygująco rozrzedza.
Na ostatniej prostej muzycy wspinają się na drobny szczyt, a potem dogorywają przy
melodyjnych dźwiękach klawiatury i kłębach perkusyjnego kurzu.
Sophie Agnel and Mark Sanders Antlia (Shrike Records,
CD 2025). Sophie Agnel – fortepian oraz Mark Sanders – perkusja, instrumenty
perkusyjne. Nagrane w Sansom Studios, Birmingham, kwiecień 2025. Pięć
improwizacji, 39 minut.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz