środa, 9 stycznia 2019

Trevor Watts & RGG! Listen to RAFA!


Wedle precyzyjnych obliczeń redakcji, warszawska Fundacja Słuchaj! wydała w roku ubiegłym piętnaście tytułów. Imponujący rezultat na niwie free jazz/ free improv! Gratulacje!

Śpieszymy zatem z recenzjami. Poniżej omówienie kolejnego - po koncercie z Evanem Parkerem - improwizowanego spotkania tria RGG z legendą gatunku. Po nim do opisu pozostaną nam już tylko płyty Free Radicals at Dom (Evans, Fernandez, Guy) i Gemstones (Pohjola/ Garbowski/ Gradziuk). Na stosowne teksty, na skromnych łamach Trybuny, przyjdzie czas już niebawem.




Zimowo/ wiosenna edycja Festiwalu Jazz Jantar 2018, połowa marca, Gdańsk, zapewne scena klubu Żak. A na niej czwórka muzyków: Trevor Watts – saksofon altowy i sopranowy, Łukasz Ojdana – fortepian, Maciej Garbowski – kontrabas oraz Krzysztof Gradziuk – perkusja. Koncert składa się z czterech części zasadniczych, każda zatytułowana RAFA (podział jest bardzo umowny, muzycy grają bowiem bez przerw) i rozbudowanego bisu. Całość nagrania – wedle słów wydawcy – jest improwizowana i trwa łącznie 70 minut bez kilkunastu sekund.

RAFA 1. Wysoki sopran, obok skupione trio. Krótkie frazy, niuanse pure jazzu kolektywnie improwizowanego. Dyscyplina, ład i porządek, bez solowych popisów - kwartet, do którego każdy z muzyków dokłada cząstkę siebie. Choć w początkowej fazie koncertu, nie sposób nie podkreślić wiodącej roli kontrabasu i saksofonu. Muzycy bardzo zwinnie eskalują się, przy okazji niezwykle demokratycznie korzystając z dostępu do wspólnej przestrzeni muzycznej. W drugiej części pieśni otwarcia warto podkreślić smakowitą ekspozycję sopranu, także dobrą robotę pianisty. W 10 minucie Watts robi sobie short break i zmienia saksofon na altowy. Wspólnie tłumią narrację do poziomu ciszy, by zgrabnie rozpocząć…

RAFA 2. … kolejny epizod koncertu. Mała gra, szmery w tubie, pojedyncze akordy piana, smyczek na gryfie. Zgrabnie budują nową opowieść. Pomysły zdają się rodzić w samym środku głowy tego kwartetu. Muzycy dobrze na siebie reagują, snują spokojną balladę dla tłumu niepokornych. Szczypta ECM-owskiej słodkości i zadumy. Mocny pasaż altu wyprowadza kwartet z tego stanu na długą prostą. Na finał tej części stylowe, mocne solo kontrabasu, grane pizzicato.

RAFA 3. Startujemy w trzecią opowieść ponownie z marszu, w obliczu oklasków. Pierwszym konstruktorem nowej narracji jest pianista. Dobrze pracuje cała sekcja, a saksofonista odpoczywa. Powraca w 4 minucie i sopranem buduje powolną ekspozycję, która po czasie ciekawie narasta. Watts śmiało idzie w tango, a RGG – które świetnie reguluje tempo akcji i trzyma szkielet improwizacji w ryzach - czyni to samo! Przed 10 minutą osiągają już bardzo swobodny galop, który równie zwinnie gaszą w klimacie straight ahead jazzu. Znów mini przerwa Trevora daje szansę pozostałym muzykom na pokazanie klasy. Powraca w idealnym momencie, inspirując mocne hamowanie z marszu. Tuż potem wystawna ekspozycja perkusji i spokojne wejście w….

RAFA 4. … czwartą opowieść. Na początek piano solo w minimalistycznej stylistyce. Obok sopran delikatnie przysładza. Znów ECM-owski ocean łagodności, wszakże stylowy i na temat. Kontrabas czuwa i step by step nakręca spiralę narracji, delikatnie zatopioną w zbyt spokojnym walkingu. Trevor – po zmianie instrumentu - dokłada do ognia po mistrzowsku, prawdziwy złoty alt w kipieli! Daje całemu kwartetowi orgazm w prezencie! Wszyscy muzycy zdają się stawiać teraz stemple doskonałości, a koncert bez trudu osiąga stan najwyższej jakości. Tuż potem sax and drums in fire jako niebanalne interludium! Tu wszelki komentarz jest już zbędny. Do tego, piękne stopowanie! Prawdziwe cacko! Rezonans na talerzach, stuki na gryfie. Brawo!

RAFA 5. Wywołany oklaskami encore zaczyna się na klawiaturze fortepianu. Garbowski i Gradziuk suną po czerwonym dywanie, Watts znów się gotuje, a Ojdana bije po mokrych klawiszach. Gęsty galop na finał, wprost po wysoką ocenę recenzenta. Na finałowej prostej ładnie szukają ostatniego dźwięku (ach, ten Watts!).



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz