Spośród ponad siedemdziesięciu koncertów cyklu Spontaneous Live Series, organizowanego w Poznaniu od ponad sześciu lat, wiele na trwałe zapadło w pamięci słuchaczy i organizatorów. Jeśli mielibyśmy na placach jednej ręki wymienić te najwybitniejsze, z pewnością w tym gronie znalazłby się performance pewnego kwartetu, który gościł na deskach Dragon Social Club dokładnie w połowie czerwca 2023 roku.
Kontrabas, fortepian, perkusja i jedyny w swoim rodzaju
głos. Koncert z jednej strony bardzo kameralny, z drugiej niebywale
ekspresyjny. Akustyka z odgłosem wielkiej tajemnicy, narracyjne misterium i
mnóstwo drobnych, niebywałych zdarzeń fonicznych.
Wtedy ten kwartet nie miał jeszcze nazwy własnej. Dziś już
ma - wiemy, że nazywa się Lava Quartet, a jego debiutancką płytę dostarcza krajowa
Fundacja Słuchaj! Co więcej, pierwsze nagranie pomieszczone na krążku, to fragment
poznańskiego koncertu sprzed dwóch lat. Pozostała część płyty zarejestrowana została
dwa dni później, już w trakcie niemieckiej części trasy.
Album, który otrzymał tytuł Ethereal Chant w pełni potwierdza
nasze wspomnienia z przywołanego na wstępie koncertu. I już teraz, dużymi literami,
zapisuje się na liście najlepszych albumów roku 2025. Ale to nie koniec
wspaniałych wiadomości – Lava Quartet będzie jednym z gości najbliższej edycji
Spontaneous Music Festival, który odbędzie się w Poznaniu tradycyjnie w
pierwszy weekend października.
So welcome, Almut Kühne, Jordina Millà, Gonçalo
Almeida & Wieland Möller!
Otwarcie albumu trwa ledwie kilka minut, ale skutecznie
rozstawia nas po kątach. Od szeptu do hałasu, nerwowe, brudne chamber pełne
emocji, równie mroczne, jak agresywne. Głos zdaje się dochodzić z głębokiej
piwnicy, podobnie frazy inside piano. Szarpane struny kontrabasu najpierw
budują napięcie, ale potem, już pod jurysdykcją smyczka, płyną szerokim strumieniem
mrocznego post-baroku. Kolejna ekspozycja wydaje się wychodzić spod pióra
Lovecrafta. Wprost z głębokiej, ciemnej krypty płynie do nas dron nieznanego pochodzenia
– być może posadowione w nim są dygoczące struny piana, płomień smolistego smyczka,
gęstniejąca wokaliza i rezonujące talerze. Całość nie przypomina nic, co
mogłoby wydać z siebie instrumentarium zadzierzgnięte do wykonania tej figury
dźwiękowej. Z tego tajemniczego tygla wydobywa się w końcu dźwięk nisko
osadzonego smyczka, szmery z samego dna pudła rezonansowego fortepianu, demoniczny
głos i szelest perkusjonalii. Narracja obrasta ekspresją dzięki żywym akcjom
perkusji. Wszystko drży, zgrzyta zębami i zdaje się pędzić na złamanie karku.
Ratunkiem okazuje się wystudzona, pianistyczna puenta.
Początek trzeciej opowieści budowany jest kolektywnie,
separatywnymi frazami czterech ośrodków dźwiękowych. Smyczek jakby był z
ołowiu, piano zarówno z klawiatury, jak i prosto ze strun, rytmiczne uderzenia
w werbel, jak chłosta skazanego, wreszcie głos, który teatralnie recytuje, a
nawet śpiewa piosenkę bez tekstu. Emocje rosną jak na drożdżach aż do momentu,
gdy kontra z klawiatury fortepianu skutecznie uspokaja zszargane nerwy. W międzyczasie
smyczek przechodzi na pozycję post-barokową, a perkusjonalia do strefy szumu. Głos
powraca scatem, połamanymi melodiami i dramaturgicznym suspensem.
Jeszcze tylko kilka preparacji ze strony kontrabasu i perkusji, i kwartet śmiało
ruszać może w definitywnie chocholi taniec, wysmarowany blaskiem czarnej części
klawiatury fortepianu. Prosty rytm wznieca tu dodatkowe emocje, także bas,
który przechodzi w stan dynamicznego drive’u. Utwór wieńczy wystudzone,
kontrabasowe solo.
Finałową odsłonę spektaklu inicjują perkusjonalia. Gongi, inside
piano, talerze i mroczny smyczek polepiony z równie mroczną wokalizą kreują
na etapie rozwinięcia wielominutowy suspens. Akcja rusza z miejsca, gdy śpiew
zdaje się łączyć aktywności smyczka i głosu. Rozhuśtany post-barok nabiera rumieńców
uderzeniami po strunach i kanciastych elementach zestawu perkusyjnego. Przy
okazji wokalistka wspina się na palce i zaczyna nucić pożegnalną melodię, tu
dla wyjątkowo niegrzecznych chłopców i takichż dziewczynek. Przez moment można odnieść
wrażenie, że kwartet szuka post-jazzowego anturażu. Nerwy towarzyszą jednak
wszystkim do samego końca. Kontrabas odnajduje muliste dno i pcha kwartet na finałowe
wzniesienie. Muzyka umiera z szeptem na ustach.
Lava Quartet feat. Almut Kühne, Jordina Millà, Gonçalo
Almeida, Wieland Möller Ethereal Chant (Fundacja Słuchaj!, CD 2025).
Almut Kühne – wokal, Jordina Millà – fortepian, Gonçalo Almeida – kontrabas
oraz Wieland Möller – perkusja, instrumenty perkusyjne, gongi. Nagrane w Dragon
Social Club, Poznań (utwór 1) oraz Klanghaus, Klein Jasedow, Niemcy
(utwory 2-4), czerwiec 2023. Cztery improwizacje, 45 minut.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz