piątek, 25 lipca 2025

Kristoff K.Roll lives in dreams!


Pod danymi personalnymi zawartymi w tytule dzisiejszej opowieści kryje się … dwoje artystów - Carole Rieussec & J-Kristoff Camps. To duet elektroakustyczny, który współpracuje od roku 1990 i ma całkiem pokaźne portfolio artystyczne, skoncentrowane wokół kompozycji często określanej mianem akuzmatycznej (poniżej dobitny przykład), ale także improwizacji, w tym najszerszym rozumieniu tego wspaniałego pojęcia. Uważni Czytelnicy tych łamów być może pamiętają ich album nagrany wspólnie z Daunikiem Lazro i Sophie Agnel, zrecenzowany kilka miesięcy temu.

Dziś w naszym odtwarzaczach, pod piórem naszych rozgrzanych klawiatur komputerowych, ląduje wszakże dzieło niezwykłe. Carole i Kristoff od lat kolekcjonują bowiem … sny. Mają bogatą bibliotekę zwerbalizowanych opisów ludzkiej wyobraźni z całego świata, liczącą bodaj pięćset przypadków. Na potrzeby swojego najnowszego albumu wybrali kilkanaście/ kilkadziesiąt z nich, opletli intrygującą warstwą dźwiękową i pomieścili na dwóch krążkach kompaktowych. Sny czytane są w języku oryginalnym i symultanicznie w języku francuskim. Ich zapis w języku angielskim dostępny jest w … książce, która stanowi element wydawnictwa i to w niej pomieszczone są płyty z zapisem całego dzieła.

  


Great Suite in the Shadow of The Waves

Pierwszy krążek zajmuje kompozycja na nagrane głosy, elektronikę, elektroakustykę i zespół instrumentalny. Podmiotem wykonawczym są nasi główni bohaterowie, odpowiedzialni za dźwięki elektroakustyczne oraz pięcioosobowa, akustyczna formacja Dedalus, pośród której odnajdujemy Christiana Pruvosta, trębacza, którego świetnie znamy choćby z francusko-japońskiego kwartetu Kaze. Album zawiera osiem sennych recytacji, introdukcję głosową i kilka instrumentalnych interludiów.

Otwiera go taneczna introdukcja barwiona głosami męskimi i kobiecymi, które nakładają się na siebie i tworzą intrygującą, repetytywną narrację. Drugi utwór jest w pełni instrumentalny, mroczny, dronowy, ulepiony z plam gęstego ambientu. Warstwa syntetyczna udanie koegzystuje tu z brzmieniami akustycznymi, tworząc potęgującą się grozę. Od utworu trzeciego wchodzimy w świat snów, których na krążku jest osiem. Mają bardzo zróżnicowaną dramaturgię, bywają narracjami opowiadanymi sennym, spokojnym głosem, bywają zabawne (jeden z nich dzieje się w … Moskwie), a najczęściej są bardzo emocjonalne, pełne wewnętrznej dramaturgii. Każdą z opowieści ubarwia muzyka, która komentuje sny językiem dźwięków niekiedy ulotnych, onirycznych, innym razem groźnych, definitywnie mrocznych. Warstwa foniczna jest tu nie tyle doskonałym uzupełnieniem tekstu, ale pełnoprawnym uczestnikiem wielkiego słuchowiska. Dość często doposażana jest w element rytmiczny, ale najczęściej w formie mglistego backgroundu. Nietypowa na tle pozostałych jest dziewiąta opowieść, stanowi bowiem połączenie wielu snów. W trakcie nagrania przeplata się wiele opowieści, jakby każdy z sennych narratorów uczestniczył w dialogu z pozostałymi. Instrumentacja jest tu bardzo emocjonalna, pełna smakowitych, na ogół akustycznych fraz (dodajmy, iż wszystkie notyfikacje zaprezentowane są w książce w formie graficznej). Z kolei pozbawione głosu, anonsowane wcześniej instrumentalne interludia w większości bazują na brzmieniu gitary. Tu wyjątkiem jest utwór czternasty, osnuty wokół plam dark ambientu i ciszy, uformowany w rodzaj tajemniczej medytacji.

Zdaje się, że najbardziej intrygującymi i kluczowymi opowieściami sennymi są trzy końcowe utwory. Pierwszy z nich pochodzi z Palestyny i sprawia wrażenie dźwiękowego reportażu z pola walki. Narracji głosowej towarzyszy tu bliskowschodni, monochromatyczny beat. Całość jest nerwowa, pełna zgiełku, hałasu i trudnych do opanowania emocji. Kolejny sen pochodzi z Holandii. Kobiecy głos opowiada nam historię, która zostaje opatrzona akustyczną warstwą fonii, zbudowaną z dętego dronu, z czasem wzbogaconego brzmieniem smyczka i rozwarstwiającego w nieznanym kierunku. Album wieńczy francuska opowieść, której nie towarzyszy warstwa instrumentalna, a raczej dźwiękowy reportaż z miasta. Tu emocje zdają się być zawarte nade wszystko w dramaturgii samego snu.

 

Shadows of the Night & Short Suite in the Shadow of the Waves

Zasadniczą część drugiego dysku w zestawie zajmuje kolejna porcja snów, uformowana w kilkunastominutowe odsłony zatytułowane Morze Snów, a zinstrumentalizowana wyłącznie przez duet elektroakustyków. W poszczególnych utworach mamy zarówno pojedyncze, rozbudowane ekspozycje senne, jak i znane z poprzedniego dysku miksy przypominjące senne rozmowy.

Po minutowym, głównie mówionym wprowadzeniu przenosimy się w otchłań wody i wiatru. Pasma syntetyczne brzmią tu bardzo analogowo, narracja bywa także bogacona brzmieniami akustycznymi, porcjowanymi zgrabnymi samplami. W drugim utworze puentą jest szept usłany na dark ambientowym tle, treścią zaś trzeciego mieszanka snów z niemal całego świata. Elektronika nabiera tu wyjątkowego mroku, niczym każde kolejne słowo lovecraftowskiej prozy. Chaos świata płynący ze snów nie potrzebuje tu argumentów, ani dodatkowego, dźwiękowego wspomagania. Szczególnie dojmujący jest czwarty utwór, którego główną treścią jest chorwacki sen zbudowany na wojennej traumie narratorki. Ścieżka dźwiękowa bazuje tu na basowych dronach, nerwowym, pulsującym tle i mantrycznym, akordeonowym zakończeniu. W części kolejnej słyszymy dziecięce głosy, dochodzące z hałaśliwej pożogi. Potem scenę obejmują wybudzone z głębokiego snu kobiety, które zdają się kontynuować oniryczną opowieść przerwaną niespodziewaną pobudką. Ostatni sen pochodzi z Egiptu. W warstwie muzycznej oplatają go głębokie beaty wprost z pustyni, basowe, pulsujące pasma i tajemnicze szmery. A głos narratora systematycznie rozpływa się w echu.

Ostatnie kilkanaście minut dwupłytowego sennika Kristoffa K.Rolla zajmuje sześć krótkich ekspozycji, których treścią werbalną są kolejne sny, a za warstwę muzyczną odpowiada duet elektroakustyków i zespół instrumentalny, tu ze znaczącym udziałem gitary elektrycznej. W składzie ansamblu odnajdujemy Isabelle Duthoit!

Utwory trwają tu mniej więcej po dwie minuty, a ich bazą foniczną zdają się być nade wszystko gitara elektryczna, akordeon i elektronika. Podobać się mogą fragmenty połamanego rytmu, trochę elektroakustycznej plądrofonii i kilka całkiem hałaśliwych wtrętów nie do końca rozpoznanej proweniencji. W ostatnim fragmencie nie brakuje fraz preparowanych, jakby głos był procesowany na żywo przez elektronikę.

 

Dysk pierwszy:

Kristof K.Roll & Dedalus Grande Suite à l’Ombre des Ondes/ Great Suite in the Shadow of The Waves

Kristof K.Roll – kompozycja, elektroakustyka & Dedalus: Didier Aschour – gitara, Amelie Berson – flety, Maximilien Dazas – instrumenty perkusyjne, Christian Pruvost – trąbka, Deborah Walker – wiolonczela. Nagrane w Teatrze Jean Bart, St. Nazaire, Francja, luty 2023. Siedemnaście utworów, 70 minut.

Dysk drugi:

Kristof K.Roll Les Ombres de la Nuit/ Shadows of the Night

Kristof K.Roll – kompozycja akuzmatyczna. Nagrane/ wyprodukowane w studio Les Ombres d’Ondes, Frontignan, Francja. Sześć utworów, 54 minuty.

La Petite Suite à l’Ombre des Ondes / Short Suite in the Shadow of the Waves

Kristof K.Roll – kompozycja, elektroakustyka oraz Didier Aschour – gitara akustyczna, Patrice Soletti – gitara elektryczna, Isabelle Duthoit – głos, klarnet, Claire Bergerault – akordeon, głos, Edward Perraud – perkusja, instrumenty perkusyjne. Miejsce i czas nagrania warstwy instrumentalnej nieokreślony. Sześć utworów, 13 minut.

(Mazeto Square, 2CD 2025)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz