środa, 3 lutego 2016

Evan Parker – perły drugiej dekady XXI wieku


Evan Parker/ Eddie Prevost/ John Edwards/ Alexander von Schlippenbach/ Christof Thewes
3 Nights at Café Oto  (Matchless Recordings)

Przeurocza trzydniówka w londyńskim Café Oto, popełniona w maju 2013r., a w roku ubiegłym wydana przez oficynę Eddiego Prevosta.



Dzień pierwszy – na wąskiej scenie Cafe Oto jakże kompetentne trio brytyjskich weteranów free improv -Parker, Edwards i Prevost, czyli tenor, bas i perkusja, które nie znoszą sprzeciwu. Ogień, petarda bez kamuflażu, choć nie pozbawiona niuansów sonorystycznych. Czysta, żywa energia. Pot, krew i łzy (szczęścia na widowni).
Dzień drugi – upoconych po dniu pierwszym chłopaków postanawia wesprzeć jeszcze od nich starszy Schlippenbach i jego fortepian z bardzo rozbujałym ego. Pędzimy na absolutne zatracenie. Znów dwa sety, zgrabnie upakowane na jeden CD.
Dzień trzeci – piano udaje się na zasłużony odpoczynek, a na scenę do trójki bohaterów dni poprzednich dołącza świeża krew germańska – Christof Thewes i jego lśniący puzon. Znów gorejemy w odmętach rasowego free jazzu, który właśnie w tym momencie staje się kluczowym pojęciem semantycznym dla zrozumienia motywacji całej piątki do spędzenia trzech długich nocy w tym przybytku sztuki ludowej.



Jeśli po odsłuchu trzech krążków, po ponad 210 minutach piorunującej muzyki, nie macie jeszcze dość – deser! DVD prezentujące wybrane fragmenty trzech dni. Ależ tam wąsko, nieprawdaż?

Klasyk gatunku dla tych, którym wciąż mało.



Evan Parker  Electro-Acoustic Ensemble  Hasselt (Psi)

Electro-Acoustic Ensemble, czyli bezwzględnie majstersztyk Evana Parkera w wymiarze… elektroakustycznym, w swej szóstej odsłonie. Koncerty z belgijskiego Hasselt z maja 2010r.

Tym razem w pierwszej kolejności Zespół prezentuje swe niewątpliwie urokliwe oblicze w formule małych składów. Najpierw piano Agusti Fernendeza, poddawane preparacjom na kablach Waltera Prati’ego, silnie zwiera się z japońskim instrumentem sho Ishikawy Ko. W dalszej kolejności kontrabas Barry Guya i klarnet Petera van Bergena zostaje elektroakustycznie potrzaskany przez elektroników z duetu FURT. Na koniec dnia ciężkiej pracy rozgrzane w pierwszym secie instrumenty Ko i Fernandeza – tym razem bez zgrzytu elektroników - droczą się ponad kwadrans z trąbką Petera Evansa, klarnetem Neda Rothenberga i perkusjonaliami Paula Lyttona.
A potem jedynie odrobina snu i wszyscy wyżej wymienieni muzycy, odświeżeni, zapewne w nowych, czystych koszulach (plus rzecz jasna sam Evan Parker i kolejni elektronicy – Joel Ryan i Lawrence Casserley, odpoczywający dnia pierwszego) stają ochoczo na scenie Kunstencentrum w Hasselt, by popełnić blisko 35-minutowy wyjątkowo swobodnie improwizowany wielki finał spotkania Electro-Acoustic Ensemble.



Idea tej muzyki skupia w sobie wszelkie atrybuty dźwiękowe, jakie potrafią wyobrazić sobie moje uszy, zatem przyjemność słuchania jest kompletna. Mądrzejsi ode mnie twierdzą, że można te dźwięki konsumować także intelektem – zatem wszystko przede mną.

Załączone do płyty Liner Notes polecam wszystkim organizatorom koncertów – od Evana całkiem nieźle dostaje się tu paru gościom. Biedacy, pójdą chyba na unijny zasiłek po takiej reklamie.

PS. W ubiegłym roku światło dzienne ujrzała siódma edycja EAE (dokładnie „Seven” Electro-Acoustic Septet), tym razem prezentująca koncert z kanadyjskiego Festivalu w Victoriaville (2014). Personalnie – poza Evanem – Ensemble całkowicie amerykański, w tym weteran free George Lewis. Opowiem, co na płycie, gdy ją posłucham, a przedtem wejdę w jej posiadanie.



Foxes Fox  Live at the Vortex (Psi)

Evan Parker okazjonalnie lubi grać rasowe free o ewidentnie jazzowych korzeniach. Przykładem tego rodzaju zamiłowania w ostatnich kilkunastu latach jest Foxes Fox – kwartet ze Stevem Beresfordem na fortepianie, Johnem Edwardsem na kontrabasie  i Louisem Moholo-Moholo na perkusji. Smakowite tematy, kompetentne improwizacje, a całość zdecydowanie swinguje! Czegóż chcieć więcej.



To trzecie edytorskie ujawnienie tego kwartetu. Wydane w roku 2012, zawiera koncert z londyńskiego Vortex z lutego 2007r.   

Dodatkowym smaczkiem akurat tego koncertu jest udział weterana, Kenny Wheelera (w drugim secie i w trakcie encore), który rzadko, bo rzadko, ale jednak potrafił nam przypomnieć, iż ponad 40 lat temu współtworzył formację, będącą jednym z filarów free jazzu - kwartet Anthony Braxtona. Potraktujmy je jako wyjątkowe udane post mortem dla Kenny’ego, którego nie ma już z nami od września 2014.


Teksty dotychczas nie publikowane.

1 komentarz: