Falling hopes whip the ground/ Among laments of
sunken millennia/ There are no paths to follow/ But a nightmare of endless
repetition
Mgła Age Of Excuse I
Light. Perkusja,
bas i post-gitarowe pasmo syntezatora biją na alarm, niczym dzwon największej
świątyni świata. Ściana nieistniejącej gitary, dron kompulsywnego basu i
siarczysty drumming uderzają na raz,
nie znosząc sprzeciwu, są nieuchronni niczym śmierć i podatki. Perkusista
ciężko pracuje, za to basista i operator klawiszy stoją niemal w miejscu, a doom narracja brzmi jak smaganie konia
zbyt ciężkim batem. Metafizyka bólu i równie dotkliwego ukojenia. Po upływie czwartej
minuty pieśni otwarcia syntezatorowe
pasmo zostaje na chwilę samo. Po ulotnej chwili, potrzebnej na wzięcie oddechu,
perkusja i bas zmieniają tryb pracy - Twin Sister wyrusza w podróż zwaną Husk. Nowa rytmika, jakby bogatsza, budowana
jest z większej ilości warstw. Syntezator płonie dronem, który przypomina
brzmieniem zmutowany … saksofon barytonowy. Bas zabija jednym uderzeniem, a perkusja
poprawia i udoskonala dzieło poprzednika. Basista od czasu do czasu zmienia
chwyt na gryfie, a pasmo syntetyki wciąż pnie się ku górze. Rockowa czeluść
pochłania wszystko prawdziwie korzennymi emocjami! Marsz czerstwego skowytu
zdaje się nie mieć końca. Ten wszakże następuje po siódmej minucie, a tym,
który daje znak jest znów syntezator niesiony samotnym piskiem. W tle leje się
woda, jakby drobny wymaz dźwiękowy tajemniczego otoczenia …
Kolejne mocne uderzenie perkusji, to oczywiście powód, by
ogłosić start nowej epopei. Ta zwie się Drought.
Bas chłoszcze znów na raz, ale sekwencja działań pochłania więcej jednostek czasu. Wszechobecny doom sekcji rytmu i syntezatorowa ściana
dźwięku. W tle coś się sprzęga, pewnie to bas. Apokaliptyczna perwersja
zmutowanego post-rocka pnie się ku górze. Bas rządzi, tłoczy bruzdę w ziemi.
Moc wiecznego powtórzenia, siła sprawcza rockowego piekła, pomaga każdemu z
muzyków. Do góry, w dół - piękna, krwawa repeta! Po upływie ósmej minuty znów
syntezator na chwilę zostaje sam, tworzy mgławy ambient, znów leje się woda, a
masywne uderzenie perkusji i basu wtłacza nas w odcinek czwarty, który nazwano Drab. Syntezator nabiera harshu i desperackiej meta śpiewności, bas stawia stemple mocy posadowione jakby o ułamek wyżej na tablicy intensywności, perkusja niczym brzytwa tnie powietrze
na nierówne połowy. Narracja brnie ku
chwale, wciąż po kolana zanurzona jednak w doom
świecie. Całość przypomina nalot dywanowy, ale w głębi tli się życie – pokrętna
melodyka wirtualnego umierania, którego sercem jest wieczne powtórzenie.
Wewnętrznym nerwem opowieści zdaje się być syntetyczny krzyk, który gaśnie wraz
z nastaniem ambientowego interludium. To ostatnie wprowadza nas w epicki finał…
Ashes, bo tak się
nazywa ostatni, ponad dziesięciominutowy epidramat!
Nowe uderzenie, znów wszystko zdaje się brzmieć jak repryza poprzednich części
– doom drumming, bas jak walec
drogowy zrośnięty pępowiną z wyjącym pasmem meta
melodyjnego syntezatora. Rytm bijącego serca narracji jest chyba nieco
gęstszy, bardziej czerstwy, jakby na chwilę dostał nowe, równie niepotrzebne
życie. Każdy z muzyków dokręca potencjometr mocy do górnego pułapu i nie
planuje nic na przyszłość. Po upływie szóstej minuty sekcja życia milknie - syntezator
skwierczy, ale nie jest to koniec tej brawurowej eskapady. Następuje niemal
cudowny revival: perkusja przyspiesza
beat, bas zaczyna brzmieć jak
siarczyste electro, a tempo pracy
syntetyki rośnie niczym temperatura zakażonego koronawirusem. Syntezator staje
w ogniu, progresywna perkusja wzmaga emocje, a ryczący, półpłynny bas czyni
ostateczne dzieło zniszczenia. The Apocalypse Now! Its’ time to die! Recenzent sypie cytatami z filmowej klasyki, ale
narracja niespodziewanie wycisza się. Koniec wydaje się jednak pozorny, to jakby zawieszenie ciągu przyczynowo-skutkowego tej opowieści. Play it again? Necessarily!
Twin Sister
Twin Sister (God Unknown Records, LP/DL
2020). Jason Stoll – gitara basowa, Otto Kokke – syntezator, René
Aquarius – perkusja. Napisane przez Twin Sister, nagrane w White Noise Studio, Nijmegen. Czas trwania: 38 minut i 17 sekund.
Premiera: 17 kwietnia br.
*)
Upadające nadzieje
chłostają ziemię / Wśród lamentów zapomnianych tysiącleci / Nie ma ścieżek do
naśladowania / Tylko koszmar niekończących się powtórzeń
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz