Cosmic Slime. A new cosmos is born.
Z letargu wiecznego powtarzania i codziennej monotonii
pandemicznego piekła wyrywa Cię wybuch syntezatora, który emitować zaczyna dron
usytuowany na samym dnie. Ciebie lub tego, co leży wokół. Syntetyczna magma
pulsuje, drży i miażdży wszystko, co napotyka na swojej drodze. Perkusja stawia
stemple wiary i niezłomności. Wyznacza interwały, pomiędzy którymi słychać
tylko skowyt gęstej elektroniki. W tle coś burczy, struny głosowe wprawiane
zostają w drgania. Niczym głos konającego, próbującego wydać z siebie
pożegnalne słowa.
Narracja kreowana przez syntezator sprawia wrażenie, jakby zbudowana była z co najmniej dwóch warstw. Jedna jest definitywnie siarczysta, pełna gruboziarnistego piasku pomiędzy szprychami, druga bardziej gładka, ale płynąca basem z samego dna. Ciebie lub tego, co leży wokół. Jeśli wyposażony w najlepsze słuchawki świata słyszysz coś jeszcze, to najprawdopodobniej jest to efekt pracy Twojej zbyt wybujałej wyobraźni lub zniekształconej psyche. Niewykluczone jednak, iż Twoje receptory słuchu zostały już uszkodzone. Najbardziej czarny scenariusz w dumnej historii Martwych Neandertalczyków właśnie się dokonuje.
Po wybiciu szóstej minuty siarczysta powłoka dźwięków zostaje wsparta nowym sub-dronem, który lśni ambientową nieskończonością. Oto śmiertelna jednostajność, która zostawia Ci totalną wolność wyboru. W każdej chwili możesz wyłączyć odtwarzacz, możesz też iść z tym jarzmem dalej. Wybicie trzynastej minuty wyznacza moment, w którym z dalekiego tła wyłania się saksofon. Wyje w majestacie niespełnienia, jest smutny i zrezygnowany. Zdaje sobie sprawę, iż w niczym nie jest zdolny naruszyć nieodwracalności wątku głównego tej epopei – synth & drums killing yourself to live! Dźwięk saksofonu umiera śmiercią naturalną już w połowie siedemnastej minuty.
Po dwudziestej minucie czerstwy strumień fonii, jaki towarzyszy
Ci od pierwszej sekundy Kosmicznego Mułu
zostaje wzbogacony o ambientowy strumień wokalizy, która płynie tuż obok, być
może wbrew sobie i wszystkiemu, co ją otacza. Zdaje się tworzyć gigantyczny
kontrapunkt dla wątku głównego. Piekielnie wniebowstąpienie staje się Twoim
udziałem i pozostanie już z Tobą do samego końca, który dzieje się nagle, choć
nie jest dla Ciebie jakimkolwiek zaskoczeniem.
Dead Neanderthals Cosmic
Slime. Otto Kokke – syntezator i saksofon tenorowy, Rene Aquarius –
perkusja i wokal. Dead Neanderthals’ bandcamp, DL, udostępniony 31 grudnia
2020r. Jeden trak: 27:05.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz