Z berlińskim (po części libańskim) triem Sawt Out zetknęliśmy się w roku ubiegłym przy okazji ich nagrania z gościnnym udziałem libańskiego basisty Tony Elieha. Nagranie udostępnił krajowy Bocian Records, a jego brzmienie mieniło się najprzeróżniejszymi odmianami elektroakustycznego post-noise. Nagranie to z pewnością głęboko wryło się w nasze narządy słuchu.
Sawt Out powraca teraz w składzie bazowym i prezentuje swoją
drugą studyjną płytę w takimż układzie personalnym. W przeciwieństwie do płyty
popełnionej we czterech, ta mieni się wyłącznie blaskiem dźwięków akustycznych.
Ale wcale nie z tego powodu zdaje się być niemalże doskonała. O szczegółach
czytaj poniżej, tu zaznaczmy jedynie, że rzeczona hałaśliwa płyta także nam się niebywale podobała.
Permanentnie preparowana trąbka Mazena Kerbaja i dwa, posadowione na flankach, zestawy perkusjonalne pod władaniem Burkharda Beinsa i Michaela Vorfelda, którzy także cenią sobie tzw. techniki rozszerzone, to obraz studyjnej sytuacji scenicznej. Od szmeru do delikatnego hałasu, z niebanalną dramaturgią, z wielobarwną feerią talerzowych i post-perkusyjnych dźwięków instrumentalnej natury. Improwizacja otwarcia trwa tu niemal całą pierwszą stronę czarnego krążka. Artyści od startu budują efektowny, ale wcale nie masywny dron. Rezonujące talerze, świszcząca trąbka, ślady drobnych akcji drummingowych – wszystko to lepi się w jeden strumień fonii, która z czasem nabiera nieco post-industrialnego posmaku. Choć w użyciu jest tu doprawdy niewiele instrumentów, tudzież przedmiotów, spektrum narracji wydaje się być wyjątkowo bogate w dźwięki. Improwizacja jest definitywnie linearna, czasami nasycona tajemniczą rytmiką, a incydentalne wycieczki w poprzek głównego nurtu tylko dodają jej jakości. Na zakończenie utworu wszystko zdaje się tu szumieć lub śpiewać. Druga opowieść jedynie uzupełnia pierwszą stronę winyla w aspekcie czasowym, wnosi wszakże do albumu kolejną porcję akustycznych cudowności. Filigranowa, mroczna, na poły dark ambientowa historia toczy się tu trzema separatywnymi strumieniami fonii, które formują się w efektowne crescendo.
Na drugiej stronie czarnego krążka mamy dwie improwizacje o
zbliżonym czasie trwania. Pierwsza z nich zdaje się być dość energiczna. Każdy
z muzyków pracuje tu w swoim tempie, ale wszystkie dźwięki wydają się być idealnie
do siebie dopasowane. Małe uderzania, zgrzytania i chrobotania, syntetycznie
brzmiące wyziewy z trębackich wentyli. Niespodzianka goni tu niespodziankę.
Przez moment trąbka brzmi niczym mały silnik elektryczny, a na perkusjonalnych zestawach
dzieją się już same cuda. Narracja ma swoje tempo, ma swoje drummingowe oblicze. Pod koniec muzycy
delikatnie spowalniają, ale nadają improwizacji zdecydowanie bardziej mroczny
klimat. Na zakończenie trąbka chrobocze niczym niedźwiedź. Finałowa improwizacja
w fazie początkowej pracuje na echu. Rytualny suspens buduje tu jednak niebywałe
emocje. Z czasem każdy strumień fonii osiąga separatywną fakturę, a to, co je łączy,
to lewitujące tempo. Drobne, niekiedy urywane frazy formują się w zaskakująco
zwartą i niemal rytmiczną narrację. Znów mamy wrażenie, że dalece ograniczone zasoby
instrumentalne kreują tu niezwykle bogatą w wydarzenia opowieść. Ostatnia prosta
przynosi powrót do początkowego rytuału – dzwonki, gongi, trębackie oddechy pełne
tajemniczości, także kilka krótkotrwałych ekspozycji dronowych.
Sawt Out Black Current
(Al Maslakh Records, LP/DL 2023). Burkhard Beins – instrumenty perkusyjne,
Mazen Kerbaj – trąbka oraz Michael Vorfeld – instrumenty perkusyjne. Nagrane w Ausland, Berlin, lipiec 2020. Cztery
improwizacje, 41 minut.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz