Niemiecko-austriacka inicjatywa muzyczna pod nazwą własną Polwechsel istnieje już trzy dekady. Przez grono jej stałych członków przewinęło się kilka znanych person, takich jak John Butcher, czy Radu Malfati. Również artyści, którzy powołali ją do życia, tudzież tworzą dziś - Burkhard Beins, Martin Brandlmayr, Werner Dafeldecker i Michael Moser - to postacie znamienite na europejskiej scenie muzyki kreatywnej, tej w równym stopniu zasługującej na miano contemporary compositions, jak i improvised music.
Sama formacja Polwechsel nie grywa muzyki swobodnie improwizowanej w dosłownym znaczeniu tego pokrętnego terminu, prawie zawsze bazuje bowiem na kompozycjach, na ogół własnych, czasami obcych. Kompozycje owe można określić w skończonej liczbie przypadków mianem scenariuszy dla improwizacji, tudzież improwizacji predefiniowanych. Innym słowy – na starcie zawsze jest pomysł, jak przebiegać będzie nagranie. W poniższym omówieniu pre-wykonawcze metody pracy artystów zostały ledwie zasugerowane. Po więcej szczegółów odsyłamy na stronę bandcampową wydawcy, tudzież do wielostronicowego bookletu dołączonego do fizycznego wydania albumu.
Trzy dekady Polwechsel, to oczywiście wyśmienita okazja dla jubileuszowego wydawnictwa. No i jest, co się zowie – cztery czarne krążki z udziałem gości, w szerokiej palecie kompozycji własnych i obcych. Nagrania pochodzą z lat 2020-2022, trwają ponad 150 minut i w przytłaczającej większości stanowią chwile doprawdy ekscytujące. Czteropłytowy box dostępny jest na bandcampie luksemburskiego wydawcy, zatem po odczycie zapraszamy na skupiony odsłuch. Z kolei na sam zakup zapraszamy jedynie najzamożniejszych miłośników muzyki kreatywnej, albowiem cena zestawu (jak i innych płyt tego labelu), to mniej więcej 200% standardowej ceny na tej platformie handlowej. Dodajmy, iż możliwy jest osobny zakup każdego krążka w prezentowanym zestawie.
Embrace 1: Jupiter Storm/ Partial Intersect
Pierwszy krążek zawiera nagrania poczynione w sekstecie – z
saksofonistą Johnem Butcherem i pianistką Magdą Mayas. Strona A zawiera
kompozycję kontrabasisty Wernera Dafeldeckera, strona B kompozycję
wiolonczelisty Michaela Mosera. Kompozycja tego pierwszego skonstruowana
została z wykorzystaniem komputera i zawiera dźwięki nagrane już wcześniej, na
ogół perkusjonalne, ale daje też pełną swobodę w zakresie improwizowania obu instrumentom
strunowym. Z kolei kompozycja druga, to raczej zbiór idei, pomysłów na
brzmienie, by grać jak nigdy dotąd,
zatem może zasługiwać na miano improwizacji subtelnie predefiniowanej.
Nagranie z pierwszej strony winyla inicjuje szczebiot
saksofonu sopranowego, minimalistyczne frazy piana, pojedyncze szarpnięcia za
struny basu i cello, wreszcie
delikatne tło podwójnego zestawu percussion.
Narracja jest wyważona, spokojna i linearna, toczona w majestacie ciszy i
skupienia. Jej posępny, głęboko zaszyty rytm wyznaczany bywa przez cykliczne uderzenia
w gong. Na czele pochodu zdaje się kroczyć saksofon. W trakcie prawie dwudziestominutowej
narracji szczególną uwagę zwraca, budząca trwogę w drugiej części nagrania,
ekspozycja talerzowa. Finał utworu sprawia wrażenie, jakby toczył się wedle reguł
całkiem swobodnej improwizacji.
Drugą stronę płyty kreują zarówno krótkie frazy, jak i
długie, przeciągłe westchnienia. Te pierwsze często płyną ze strony instrumentów
perkusyjnych i piana, te drugie, to raczej domena saksofonu i instrumentów
strunowych. Nad strumieniem wielowymiarowej narracji snuje się posmak
elektroakustyki, ale doprawdy nie wiemy, za czyją przyczyną. Narracja sprawia
wrażenie swobodnie improwizowanej, z dużą ilością zwinnych interakcji, czasami
formuje się w imponujące crescendo, innym
razem gaśnie w locie opadającym. W fazie końcowej szczególnie urokliwe zdają
się być frazy piana, zarówno preparowane, jak i wprost z klawiatury oraz post-barokowe
westchnienia wiolonczeli.
Embrace 2: Chains and Grain I & II
Drugi krążek jubileuszowego zestawu zawiera jedną
kompozycję, podzieloną na dwie części - każda wypełnia w całości stronę winyla.
W roli wykonawców Polwechsel w wersji saute
wyposażony w dwa zestawy perkusjonalne, kontrabas i wiolonczelę. Dodajmy, iż
jeden z perkusjonalistów, przy okazji kompozytor, Martin Brandlmayr, używa
także elektroakustycznego narzędzia zwanego transduktor. Idea samej kompozycji
zasadza się tym razem na kompilowaniu pomysłów, dostarczanych przez wszystkich
aktorów spektaklu – czyli coś na kształt autokompozycji wtłoczonej w bezmiar
improwizacji, jeśli takiego eufemizmu możemy tu użyć.
Pierwsza faza utworu przypomina swobodny potok drum’n’bass, ukierunkowany wewnętrznym
rytmem. Dronowe, niskie pasma basu i perkusjonalne, wyżej posadowione akcje, a
wszystko doprawione delikatnym posmakiem elektroakustyki. Narracja jest repetytywna,
chwilami gęsta, innym razem lekka, wręcz filigranowa. Z jednej strony niesie w
sobie bagaż czerstwego hałasu, z drugiej syci się dużymi porcjami onirycznej
ciszy. Aktywna wiolonczela frazuje tu zarówno arco, jak i pizzicato, a podwójne
perkusjonalia potrafią kąsać szmerem szczoteczek. Samo zakończenie pozostaje w
rękach tych ostatnich.
Druga część kompozycji ma nieco mniej linearny charakter.
Budują ją krótsze lub dłuższe epizody. Szumiące powietrze, rezonujące talerze i
drżące membrany w długim oczekiwaniu na pierwsze frazy kontrabasu i
wiolonczeli. Opowieść częstuje nas ciągłymi zmianami i brzmieniowymi
niespodziankami. Czasami smakuje post-industrialnie, ale jednoczenie jest
lekka, zwiewna, niemal nierealna. Na ostatniej prostej przypomina zaś nagranie field recordings. Jakby krok w kierunku
realnego życia, biorący w nawias iluzji całe to misterne muzykowanie.
Embrace 3: Magnetron
I & II/Quarz/Obsidian
Sytuacja dramaturgiczna na trzecim krążku jest zdecydowanie
bardziej skomplikowana. Strona A raczy nas jednym utworem, który tym razem
nazwany został na wprost kolektywną improwizacją - tu zrealizowaną w kwintecie
(w roli gościa pianistka Andres Neumann), dodatkowo w instrumentarium wyjątkowo
bogatym w akcesoria elektroniczne (dodajmy, że muzycy nie korzystają z kontrabasu,
w użyciu jest za to wibrafon). Druga strona winyla zawiera dwie kompozycje Burkharda
Beinsa, powstałe w różnych okolicznościach. Najpierw to kompilacja
samodzielnych realizacji każdego z czworga stałych muzyków Polwechsel, zainspirowanych
… dźwiękiem drzwi windy. Drugi utwór, to także rodzaj kompozytorskiej obróbki
materiału przygotowanego wcześniej przez każdego z artystów. W tym wszakże wypadku
czas i miejsce powstania finalnego nagrania są wspólne dla wszystkich. W ujęciu
instrumentalnym na drugiej stronie winyla mamy cztery standardowe dla zespołu
instrumenty akustyczne, a elektroniką wspiera się jedynie kontrabasista.
Improwizacja uroczo spowijająca całą pierwszą stronę winyla budowana
jest plejadą drobnych, akustycznych fraz, które skutecznie lepią się w
filigranowe drony oraz kilkoma strugami nieinwazyjnych dźwięków syntetycznych.
Bywa niekiedy dość masywna (zwłaszcza w fazie rozwinięcia części pierwszej, a
także w trakcie finału części drugiej), bywa także lekka, zwiewna, czy wręcz
oniryczna (jak na starcie części drugiej). W owym tyglu elektroakustycznych
zdarzeń fonicznych panuje efektowna równowaga między tym, co żywe, a tym, co płynie
z kabla. To element, który definitywnie stymuluje jakość całej ekspozycji. W
opowieści panuje stuprocentowa demokracja w dostępie do przestrzeni fonicznej,
dlatego wymuskane i filigranowe akcje inside
piano słyszymy nieco wyraźniej dopiero pod koniec drugiej części improwizacji.
Jako się rzekło, drugą stronę trzeciego krążka także wypełniają
dwa utwory. W pierwszej kolejności, to owe dywagacje inspirowane dźwiękiem
zamykanych i otwieranych drzwi windy. Narracja lepi się tu z pojedynczych fraz,
które zdają się do nas docierać według precyzyjnie zapisanego scenariusza. Po
skromnym rozwinięciu opowieść przypomina umierający post-barok, innym razem skojarzenia
wiodą nas ku bardziej masywnym stylistykom. Frazy arco i pizzicato strunowców
udanie konweniują tu z akcjami perkusjonalnymi, które gęsto ścielą szlak podróży.
Wokół snuje się zaś delikatny swąd elektroniki. Druga z kompozycji prowadzona
jest wedle scenariusza akcja/ cisza/ akcja. W ramach tzw. akcji często napotykamy
na niemal post-industrialne incydenty, będące efektem preparowania wszystkich
instrumentów biorących udział w wydarzeniu. Część fonii przypomina swą fakturą
sample, ale może to jedynie złudzenie. Rwana, szarpana narracja zostaje tu wyjątkowo
urokliwie spuentowana - strunowymi dronami i subtelnymi perkusjonaliami, która
brzmią jak wibrafon.
Embrace 4:
Orakelstücke/ Aquin
Ostatni krążek jubileuszowego boxu zawiera dwie obce
kompozycje, odpowiednio Petera Ablingera i Klausa Langa. Obie reprezentują
przykłady narracji precyzyjnie notyfikowanych, które zostawiają niewielką
przestrzeń dla akcji improwizowanych. Pierwsza z nich ma charakter wybitnie
performatywny, instrumentarium bazowego kwartetu przeładowane jest akustycznymi
obiektami (zamiast perkusjonalii) i recytacjami, a rola dwóch strunowców i
wibrafonu sprowadza się często do akompaniamentu. Druga z kompozycji wykonana została
w kwintecie (w roli gościa sam kompozytor, na flecie i harmonium) i jest
przykładem bardziej linearnej, spójnej opowieści. Obie strony tego akurat
winyla dowodzą wszakże, iż kreatywność muzyków Polwechsel odcięta od sfery
improwizacji potrafi być odrobinę mniej intrygująca.
Pierwszy utwór rozpoczyna się dronowymi westchnieniami
strunowców i regularnie wybijanym rytmem. Środkowa faza kompozycji, to drobne frazy
wibrafonu, kontrabasu i wiolonczeli, stanowiące background dla umiarkowanie rytmicznych akcji szemrzących obiektów
i recytowanego kilkoma głosami tekstu. Na zakończenie prawie dwudziestominutowej
opowieści, która zdaje się być niekończącym się powtarzaniem minimalistycznych
fraz, muzycy powracają do początkowej idei regularnego rytmu i strunowych short-cuts.
Definitywnie ciekawiej jest na drugiej części krążka. Kompozycja
bazuje tu na akustycznych instrumentach stałego składu, mglistym, niemal
ambientowym harmonium i flecie, który z dramaturgicznego punktu widzenia wydaje
się pozostawać w centrum uwagi. Początek nagrania przypomina medytacje w klimatach
muzyki dawnej. Długie frazy, skupienie i bogata instrumentacja. Całość wydaje
się niebywale piękna, choć w dalece nieromantycznym rozumieniu tego słowa. Nagranie,
momentami bardzo filigranowe, głównie dzięki delikatnym perkusjonaliom, z
czasem nabiera jednak niemal epickiego rozmachu. Finał, szyty wyjątkowo długimi
pociągnięciami pędzla, brzmi bardzo melodyjnie, wręcz folkowo.
Polwechsel Embrace
(Ni Vu NI Connu, 4LP 2023). Burkhard Beins – instrumenty perkusyjne,
elektronika (LP 3 - strona A), mikrofon zwrotny, głos i obiekty (LP 4 - strona
A), Martin Brandlmayr – instrumenty perkusyjne, transducer (LP 2), wibrafon (LP 3 - strona A, LP 4 – strona A), głos
i obiekty (LP 4 - strona A), Werner Dafeldecker – kontrabas, elektronika (LP 3),
głos i obiekty (LP 4 - strona A), Michael Moser – wiolonczela, głos i obiekty
(LP 4, strona A), John Butcher – saksofon tenorowy i sopranowy (LP 1), Magda
Mayas – fortepian (LP 1), Andrea Neumann – fortepian preparowany (LP 3 - strona
A), Klaus Lang - harmonium, flet (LP 4
– strona B). Lokalizacje: Musikschule,
Bad Goisern, Austria (sierpień 2022, LP 1), ORF
Argentinierstrasse (lipiec 2021, LP 2, LP 3 - strona B, utwór 2), Atelier Fichtestrasse, Berlin (luty
2022, LP 3 - strona A), różne lokalizacje (2022, LP 3 - strona B, utwór 1), Spielzimmer, Bad Goisern, Austria
(grudzień 2022, LP 4 – strona A), ORF
Sendesaal, Wiedeń (listopad 2020, LP 4 – strona B). Łącznie dziesięć
utworów (kompozycje/ scenariusze własne, LP 1-3, kompozycje obce, LP 4), 153
minuty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz