Zapraszamy do dwóch przybytków kultury miejskiej w stołecznym Berlinie. W miejscu zwanym Hošek Contemporary spędzimy dwadzieścia minut, zaś w bardziej rozpoznawalnym medialnie Kühlspot Social Club kolejne siedemnaście. W roli aktorów obu przedsięwzięć improwizacyjnych odnajdujemy belgijską pianistkę Anaïs Tuerlinckx i brytyjskiego saksofonistę Simona Rose’a. Ta pierwsza wyposażona jest w tak zwany string box (niewykluczone, że to fragment fortepianu, ale to tylko domysły) i syntezator, ten drugi dzierży w dłoniach muskularny baryton.
Schłodzone wyziewy z tuby saksofonu i rezonujące struny,
które brzmią niczym opajęczone, nieużywane od stuleci organy kościelne, tworzą powitalny
ceremoniał trwogi i drżenia. Narracja szybko wpada w drobne rozkołysanie –
struny potrafią tu brzmieć niczym cytra i łapać efektowne echo, drony saksofonu
płynąć szerokim pasmem zróżnicowanych emocji. Bogata dramaturgia obejmuje tu
zarówno chwile poszukiwania ciszy i łapania oddechu, jak i strzępy nerwowych odruchów,
tłumionych okrzyków, parsknięć i przedechów. W pewnym momencie w strumieniu dźwiękowych
nieoczywistości pojawiają się pierwsze smoliste pasma syntezatora. To on sprawia,
iż improwizacja przez kilka chwil nosi znamiona dość głośnej, po czym
niespodziewanie lokuje się w mrocznej szarudze post-akustycznego ambientu. Tymczasem
artyści, pomni upływającego czasu, konstruują nowy wątek. Wytłumione, szemrzące
farzy płyną z głębokiej krypty, oprószone upływającym czasem. Lamenty, skowyty,
rezonujące przedmioty w stale pogłębiającym się echu martwej przestrzeni. Opowieść
nabiera wszakże rumieńców – barytonista zaczyna szukać post-jazzu, z kolei pianistka
bez fortepianu elektroakustycznie szeleści. Wszystko nasiąka tajemniczą
melodyką. Muzycy skupiają się na drobiazgach, pochylają nad każdym dźwiękiem,
medytują na wydechu.
Druga opowieść trwa ledwie pięć minut. Jej początek jest
minimalistyczny, znów ceremonialny, ale tkany z drobnych, ledwie słyszalnych
dźwięków – drżących, rozkołysanych, broczących w gęstym echu. Wraz z rozwojem
sytuacji drony saksofonu zaczynają pulsować, a szmery elektroniki iść z nim w
parze. Improwizacja jest tu równie ognista, jak utulona w niepokojącej ciszy. Trzecia
historia trwa ponad dwanaście minut i w tym zestawie wydaje się najbardziej
energetyczna, nasączona zarówno post-jazzem barytonu, jak i gęstą, multimedialną narracją strun i syntezatora.
Przynajmniej w pierwszej fazie. W połowie wszystko niespodziewanie tonie w
szorstkim ambiencie i zaczyna się wielominutowy dialog z migoczącą ciszą.
Piękno tej fazy koncertu nie da się z niczym porównać. Lekka jak puch, mroczna,
zastygła, lamentująca. Na zakończenie tego niebywałego spektaklu artyści serwisują
nam kolejną niespodziankę. Biorą głęboki oddech, zaczynają rezonować i wspinać
się na krótkie, ale jakże efektowne wzniesienie.
Anaïs Tuerlinckx & Simon Rose Parle (Scatter Archive, DL 2025). Anäis Tuerlinckx - string-box, syntezator oraz Simon Rose – saksofon barytonowy. Nagrane w Hošek
Contemporary, Berlin, wrzesień 2023 (pierwszy utwór) oraz Kühlspot Social Club, Berlin, marzec
2024 (utwory drugi i trzeci). Łącznie 37 minut.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz