Drugi tydzień kwietnia postanawiamy poświecić muzyce improwizowanej z Portugalii. Nasi serdeczni przyjaciele z południowo-zachodniego skrawka Starego Kontynentu nieustannie dostarczają nam wspaniałych nagrań, a naszym jedynym, jakże banalnym problemem jest nadążanie z recenzjami.
Zaczniemy od iście punkowej, tudzież thrashowej petardy tria
o nazwie własnej MOVE (z pokaźnego zestawu portugalskich nowości wiosennego wysypu
płyt Clean Feed Records), w kolejnym zaś trybunowym ujawnieniu (po wtorku wszak
jest zawsze piątek) pochylimy się nad trzema jeszcze zimowymi premierami Phonogram
Unit. Dodajmy, dla zbudowania odpowiedniej dramaturgii edytorskiej, iż oba portugalskie
wątki połączy tym razem pewien brazylijski basista!
MOVE, to trio masywnego, elektrycznego basu Felipe Zenicoli
(otóż i rzeczony Brazylijczyk!), rozwrzeszczanego saksofonu Yedo Gibsona i furiackiej
perkusji João Valinho. Konotacji gatunkowych czeka nas tu doprawdy mnóstwo - od hard
core punk w najlepszym wydaniu, prawdziwie amerykańskim, przez zornowskie,
thrashmetalowe wersje standardów… Ornette’a Colemana, po dzikie, post-rockowe
improwizacje zarówno godne najcięższych wersji King Crimson, jak i kilku japońskich
produkcji z okolic Altered States. Ale MOVE, to nade wszystko niebywała
energia, moc dynamicznych improwizacji, po prostu ogromny cios między oczy! Dwa
kwadranse i ledwie jedna minuta, tylko na temat, z przytupem i wolą kreatywnego
niszczenia … naszych estetycznych przyzwyczajeń!
Pierwsze dźwięki Miasta
nie pozostawiają złudzeń! Będzie ostro! Kłębowisko dźwięków na basowym gryfie,
pierwsze wrzaski saksofonu i perkusyjny heart-attack!
Gęsta narracja od startu nie bierze tu jeńców, ma wszakże intrygujące interludia,
czy to w rytmie reggae, czy funk, czy wreszcie w formie nerwowej post-ballady. A
wszystko naznaczone zornowską regułą ciągłej zmiany. Surowa, krwista, wysoce energetyczna
mieszanka zdrowych, punkowych emocji. Drugą opowieść otwiera free jazzowe duo saksofonu
i perkusji. Wbija kilka ołowianych gwoździ i czeka na wejście basu! Ten nie
daje długo na siebie czekać - demoluje scenę i przez moment stawia stemple
jedynie w towarzystwie perkusji. Przy okazji brzmienie instrumentów staje się jeszcze
brudniejsze, bardziej matowe, sączy się niczym rana zdarta do gołej skóry. Powrót
saksofonu oznacza tu pożar, którego nie da się już ugasić.
Trzecia narracja jeszcze podkręca potencjometr kompulsywnej dynamiki.
Basowy loop, saksofonowe parskanie, które
dość szybko staje się spazmatycznym wrzaskiem i perkusyjne stygmaty. Całość pachnie
najlepszymi momentami w dumnej historii formacji Big Black, ale nam wcale nie
brakuje teraz metalicznej gitary Steve’a Albiniego. W drugiej fazie nagrania dynamika
spada, a MOVE zaczyna przypominać doom
metalowy walec, który miażdży wszystko, co napotyka na swojej drodze. Początek czwartej
części, to saksofonowe oddechy, dające wszystkim kilka nanosekund odpoczynku. Po
chwili maszyna rusza funkowym szlakiem, usianym gęstym circle drummingiem. Pokraczny taniec w rozhuśtanym tempie, chwila spowolnienia
i funkowe, niemal noise’owe podsumowanie z drobną melodią, sączącą się pomiędzy
powybijanymi zębami.
Finałowa opowieść ma tu prawie dziesięć minut, ale nie stroszy
piór rozbudowaną introdukcją. Otwarcie jest w pełni kolektywne, choć jeszcze
nie w tempie galopującym. Bas pulsuje wysokim napięciem, saksofon krzyczy złe
nowiny, a perkusja stawia stemple w równych odstępach czasu. Trochę funkowania
w wersji very hard i drobne spowolnienie,
które kreuje przestrzeń dla efektownych, gęstych preparacji saksofonowych. Dęciak najpierw wyje jak zarzynany wół,
potem rzewnie śpiewa. Tymczasem perkusja i bas ryją bruzdy w ziemi, ale także sycą
opowieść drobinami melancholii. Finałowy atak następuje po szóstej minucie, ale
jego tango zdaje się broczyć w mroku. Bas pracuje na pewnej wysokości, buduje
post-jazzową narrację, saksofon znów krzyczy całym arsenałem swej mocy, a perkusyjne
zasieki wieńczą dzieło zniszczenia.
MOVE The City
(Clean Feed Records, CD 2023). Felipe Zenicola – bas elektryczny, Yedo Gibson –
saksofony oraz João Valinho – perkusja. Zarejestrowane w Desterro Club, okolice Lizbony (?), czerwiec 2022 roku. Pięć utworów,
31 minut.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz