wtorek, 27 czerwca 2023

Gonçalo Almeida and his Ciclos!


Portugalski kontrabasista, basista, kompozytor i improwizator Gonçalo Almeida, to prawdziwy człowiek renesansu, od dawien dawna pozostający w pełnym blasku artystycznych osiągnięć. Trudno jest wskazać gatunek muzyki kreatywnej, w którym Portugalczyk nie miałby nic do powiedzenia. Znamy jego free jazzowe ujawnienia, niezliczone aktywności w obszarze muzyki kameralnej, zarówno tej granej akustycznie, jak i intrygująco wspomaganej elektroniką, wreszcie znamy tysiące przykładów, gdy muzyk zanurza się w otchłań brudnych, basowych, definitywnie hałaśliwych pasaży. W każdej z tych dziedzin radzi sobie doskonale, ale jeśli chcemy przekonać się naprawdę, jak wybitnym jest artystą, sięgać winniśmy po jego nagrania solowe.

Właśnie ukazał się piąty album Almeidy w ostatniej z wymienionych konwencji. Przynosi dwie rozbudowane improwizacje, które dobitnie uzasadniają tezy zawarte w poprzednim akapicie, pokazując także, iż budowanie dramaturgii występu solowego na naprawdę długim dystansie jest wielką umiejętnością Portugalczyka.

Zapraszamy na dwie strony winyla, bądź jedną stronę poręcznego dysku kompaktowego, innymi słowy, na dwa rozbudowane Cykle kontrabasowego potoku świadomości.



 

Ciclos One

Pierwsze dźwięki, to uderzenia smyczkiem w struny i ich niemal majestatyczne wybrzmiewanie. Muzyk gra tu z ciszą, ale dość szybko porzuca ją i zagęszcza ścieg swobodnej, dość minimalistycznej narracji. Powtarza sekwencje czynności, odnajduje szczyptę melodii, formuje szyk marszowy. Z każdym krokiem zdaje się zagłębiać w fakturze gryfu i strun, szuka post-barokowych zdobień, nie stroni od post-klasycznych drobiazgów. Raz gra wysoko, innym razem nisko, trochę lamentuje, trochę odprawia gorzkie żale. Wraz z upływem czasu zaczyna wpadać w delikatny trans i ostatecznie postanawia całkowicie oddać się sile strumienia narracji. Jego mantra nabiera tanecznego kroku, przypomina półgalop po nasłonecznionej łące, nie bez wszakże posmaku smutnej piosenki. W trakcie rozbudowanej ekspozycji muzyk dawkuje nam tempo i emocje, ale na dłuższym dystanse dba o to, by oba parametry przyjmowały coraz większe wartości. Raz na jakiś czas bierze głęboki oddech i syci opowieść brzmieniowymi i narracyjnymi niuansami. W końcu zdaje się już unosić na palcach, niemal lewitować! Piosenka umiera w plejadzie post-fonii, szmerach poruszających się przedmiotów i szumie otoczenia.

 

Ciclos Two

Początek drugiej opowieści wydaje się być zagadkowy. Nie wiemy, czy muzyk uderza w strony palcami, czy smyczkiem. Znów powtarza sekwencje czynności, nie stroni od mikro pauz ciszy. Dość szybko orientujemy się, że muzyk używa jednak smyczka. Głęboko oddycha, szuka właściwego brzmienia, ustawia się w kierunku echa i powiewu zimnego powietrza. Płynie na ogół wysokim wzgórzem i wzorem poprzedniego seta dość szybko wpada w taneczny, a potem transowy rytm. Z krótkich riffów buduje dynamiczną ekspozycję, w której całkowicie się zatraca. Z czasem wydaje się, że muzyk stosuje coraz mniej środków wyrazu, by osiągać coraz bogatszy efekt dramaturgiczny i brzmieniowy. Jego mantra zdaje się nie mieć początku, ani zakończenia. Jego wieczna repetycja czasami szuka dna, czasami wyostrza brzmienie, zyskując na melodyce. W głowie muzyka zdaje się buzować prawdziwie rockowy temperament. To taniec, w który popadamy już teraz wszyscy. Zakończenie jest równie urokliwe, jak cała płyta. Muzyk zwalnia, ale nie przystaje poddawać się dyktatowi rytmu. Dopiero na ostatniej prostej gasi płomień improwizacji pojedynczymi, rozpływającymi się we mgle foniami.

 

Gonçalo Almeida Ciclos (Cylinder Recordings, CD/LP 2023). Gonçalo Almeida – kontrabas. Nagrane 18 grudnia 2022 roku, Oude Klooster, Brecht, Belgia. Dwie improwizacje, 41:47.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz