Phonogram Unit, to portugalski label założony przez samych artystów, który dostarcza nam regularnie błyskotliwych dźwięków i ciekawych dramaturgicznie sytuacji sceniczno-studyjnych. Czytelnicy tych łamów wiedzą to doskonale!
Dziś czas na eksplorację dwóch letnich nowości wydawnictwa z
Lizbony. Tym razem tylko w digitalu, ale i na tym nośniku muzyka broni się
każdym swoim fonicznym przejawem. Dwa tria, same znane nazwiska, nic tylko
czytać, słuchać i zamawiać!
Spirit in Spirit
Na dobry początek free/open jazzowe,
portugalsko-holenderskie trio na saksofon altowy, kontrabas i perkusję, czyli
José Lencastre, Raoul Van der Weide i Onno Govaert. To drugie ujawnienie tego
składu personalnego, równie jak pierwsze udane, choć odrobinę krótkie w wymiarze
czasowym. Za to same konkrety!
Pierwsza i czwarta improwizacja są tu efektownie rozbudowane
i stanowią o dramaturgii całości. Druga opowieść, to post-balladowa miniatura,
z kolei część trzecia i piąta z jednej strony wydają się być fragmentem
większej całości, z drugiej silnie korelują ze sobą estetycznie, zatem możemy
chyba uznać je za części tej samej historii. Otwarcie śmiało możemy określić
mianem open jazzu, który trzyma marszowy szyk, nie skąpi nam altowej melodyki,
by w fazie końcowej efektownie puścić się w galop z dużą porcją saksofonowej
ekspresji. W samym środku opowiadania odnotowujemy zmysłowe solo smyczka kontrabasowego,
jak zwykle w przypadku Van Der Weide, barwione wyjątkowo indywidualnym
brzmieniem.
Po awizowanej, miniaturowej balladzie muzycy zabierają nas
na intrygujący trip, budowany aktywnym
drummingiem, kontrabasowymi
preparacjami i lekko zawieszonym flow
saksofonu. Narracja zyskuje z czasem na ekspresji, bazuje na nieco połamanym rytmie,
nie skąpi nam także perkusjonalnych obiektów, które wchodzą w interakcje ze
strunami i budują ciekawy background.
A na czele pochodu znów saksofonista! Część czwarta, ta rozbudowana, bazuje na
cierpliwym budowaniu klimatu improwizacji. Wolne, post-bluesowe tempo,
brzmieniowe niuanse, rezonujące frazy w poszukiwaniu nerwu narracji. Wszystko
gęstnieje tu dzięki repetytywnemu kontrabasowi i rozhuśtanemu drummingowi. Muzycy snują się po scenie
i raz za razem ślą nam dźwiękowe perełki. Ostatnia improwizacja, ta, która
zdaje się być ciągiem dalszym trzeciej części, kreowana jest drobnymi,
szeleszczącymi akcjami. Obiekty Raoula śpiewają jak pozytywki, perkusja bije
post-rytm, a saksofon cedzi spokojne frazy niosąc post-jazzową melodię na kres
albumu.
Rhizome
Kolejne trio także w składzie międzynarodowym – flagowe
okręty portugalskiej improwizacji, kontrabasista Hernâni Faustino i pianista
Rodrigo Pinheiro, spotykają w lizbońskim studiu nagraniowym amerykańskiego
wiolonczelistę Daniela Levina. Tym razem czeka nas przygoda z definitywnie
kameralną muzyką, której bliżej do post-klasycznej smugi cienia niż lwiego
pazura post-jazzu. Niemal godzinna podróż potrafi tu zarówno ukoić nerwy dnia
codziennego, jak i zainspirować intelektualną łamigłówką.
Pierwsza improwizacja pokazuje szerokie spektrum zainteresowań
stylistycznych muzyków. Otwarcie należy do minimalistycznie repetującego
fortepianu. Smyczki pojawiają się w grze z dużą atencją i wyczuleniem na
niuanse dramaturgiczne. Kameralne wystudiowanie raz za razem syci się tu
post-jazzowymi wtrętami, głównie ze strony kontrabasu. Swoboda, pewność każdego
ruchu, zaduma i cisza powolności. Druga historia toczy się w dość nerwowej
aurze, czemu sprzyja mroczny klimat wielu fraz. Dwa smyczki, delikatnie
preparowane brzmienie piana, trochę dynamiki, dużo wystudiowanego lewitowania. Trzecia
opowieść stawia na minimalizm i delikatność godną miana kameralnej
post-ballady. Arco do pary z pizzicato, ale i spora przewidywalność
tego, co może wydarzyć się za moment.
W czwartym opowiadaniu na czoło pochodu kameralistów
wystawia się nerwowy wiolonczelista. Szarpie za struny, głęboko oddycha, buduje
mroczne melodie. Dla kontrastu kontrabasista i pianista cedzą dźwięki i tłumią emocje.
W dalszej części narracji pojawiają się drobne akcenty jazzowe. Finałowa opowieść
jest tu najdłuższa, i zdaje się najciekawsza. Na starcie zgrzyty i miarowe
stukania. Znów z dużą dawką minimalizmu, z naciskiem na wyjątkowo urokliwe gry
na małe pola. Gdy kontrabasista zaczyna szarpać za struny opowieść natychmiast
nabiera leniwej dynamiki. Emocje rosną, choć chwilami opowieść toczy się wedle
dźwiękowej smugi pozostawianej przez dwa smyczki. Tempo raz rośnie, raz spada.
O dodatkową dawkę hałasu dba wiolonczelista, który zmyślnymi preparacjami
odnajduje w końcu ciszę. Pod koniec nagrania emocje znów rosną – smyczkowe
preparacje i post-perkusjonalne igraszki sycą opowieść dużą ilością drobnych
zdarzeń. Ostatnie słowo należy do rozśpiewanej wiolonczeli.
Spirit in Spirit: José Lencastre/ Raoul Van der Weide/ Onno
Govaert Cinematico (DL, 2023). José
Lencastre – saksofon altowy, Raoul Van der Weide – kontrabas, obiekty
perkusjonalne oraz Onno Govaert – perkusja. Nagrane w Atelier 5, Amsterdam, październik 2022. Pięć improwizacji, 32
minuty.
Daniel Levin/ Rodrigo Pinheiro/ Hernâni Faustino Rhizome (DL, 2023). Daniel Levin –
wiolonczela, Rodrigo Pinheiro – fortepian oraz Hernâni Faustino – kontrabas.
Nagrane w Timbuktu Studio, Lizbona,
październik 2022. Pięć improwizacji, 59 minut.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz