Portugalski improwizator, kompozytor, basista i kontrabasista Gonçalo Almeida, to prawdziwy człowiek renesansu! Prowadzi niezliczoną liczbę projektów muzycznych, grywa solo, świetnie sprawdza się w niemal każdych okolicznościach gatunkowych. Nie ma sensu na tych łamach wymieniać więcej szczegółów, wszak Almeida gości tu przy okazji każdej swojej nowej płyty.
Dziś spotykamy go z powodu świeżej produkcji kwartetu Hydra Ensemble.
To jeden z kilku kameralnych pomysłów Portugalczyka na improwizację, który łączy
akustyczne instrumenty strunowe (kontrabas i dwie wiolonczele - Lucija Gregov i
Nina Hitz) i realizowaną na żywo elektronikę Rutgera Zuydervelta, którego miłośnicy
dźwięków syntetycznych doskonale znają od nazwą własną Machienfabrik.
Nowa płyta Hydry jest nagraniem w pełni koncertowym, które z
jednej strony pokazuje kunszt wykonawczy muzyków, z drugiej unaocznia fakt, iż
kreatywny elektronik nie potrzebuje
zacisza studia nagraniowego, by świetnie wykonać swoją robotę.
Sytuacja sceniczna jest tu następująca – po lewej stronie wiolonczela, w środku kontrabas, po prawej druga wiolonczela, a wszędzie wokół chmura mniej lub bardziej słyszalnej elektroniki. Pierwsze trzy części koncertu zdają się być wielką wspinaczką na efektownie uformowaną ekspozycję skalną. Emocje rosną tu z każdym metrem błyskotliwej podróży, która wieńczy dzieło wraz z otwarciem części czwartej. Kolejne epizody koncertu wskazują wiele możliwych dróg rozwoju improwizacji, ale także trwonią czas na dramaturgiczne rozterki i elektroakustyczne didaskalia. Jeśli w trakcie trzech pierwszych, jakże wspaniałych części elektronika pracuje w tle i błyskotliwie zdobi punkty kulminacyjne, o tyle potem często wychodzi na czoło pochodu niezdecydowanych improwizatorów i tyczy szlak narracji dużą ilością powtórzeń, tudzież na poły rytmicznych zdobień.
Na starcie koncertu towarzyszy nam ambientowe tło pozostające
w niemal idealnej symbiozie z długimi, smyczkowymi frazami strunowymi. Całość przypomina
lekko wzburzone fale oceanu. Narracja pulsuje, nabiera pewnej śpiewności i nie
stroni od dekonstrukcji post-barokowych ekspozycji strunowych. W centrum wydarzeń
pozostaje tu kontrabas, który zmiennymi metodami frazowania zdaje się wytyczać kolejne
odcinki tej post-kameralnej przygody. Druga część koncertu, to właśnie przejście
Almeidy z trybu smyczkowego na tryb pizzicato.
W tym samych czasie obie wiolonczelistki rytmicznie piłują struny swoich instrumentów,
a elektronika dorzuca do improwizacji garść drobnych, elektroakustycznych
usterek. W tej fazie koncertu narracja szczególnie mocno przybiera na intensywności.
Po osiągnieciu pierwszego szczytu improwizacja wpada w efektowną huśtawkę nastrojów,
zwłaszcza, gdy kontrabasista powraca do smyczka i zaczyna systematycznie spychać
strumienie dźwiękowe w coraz niższe rejony. Start trzeciego traku na dysku wyznacza tu kolejna
zmiana trybu pracy kontrabasisty. Tym razem Almeida uderza w struny i buduje
perkusyjną narrację. Wiolonczele rzewnie śpiewają niemal jednym głosem, a elektronika
także szuka bardziej melodyjnych środków wyrazu. Emocje rosną tu szybko, a narracja
zyskuje rockowe stygmaty.
Tuż potem startuje anonsowana już część czwarta - minimalistyczne
wytłumienie i przejście w drugą fazę koncertu, niemniej urokliwą brzmieniowo,
ale naznaczoną dramaturgicznymi rozdrożami. Improwizacja lepi się teraz z drobnych
uderzeń smyczków, oddechów, strunowych westchnień i chmury post-elektronicznych
szumów i szmerów. W bukiecie fonii słyszymy coś na kształt wibrafonu, nie brakuje
dźwięków preparowanych ze wszystkich dostępnych na scenie źródeł. Emocje falują,
generowane przez fonie rwane, szarpane, doposażone sporą ilością elektronicznych
repetycji. Kontrabasista przechodzi z arco
na pizzicato i odwrotnie nad wyraz
często. Z jednej strony dostajemy się w wir post-barokowych emocji, z drugiej dostrzegamy
na scenie pewien elektroakustyczny rozgardiasz. Emocje nie ustają, ale zdaje
się, że mocno tęsknimy za linearnością pierwszej części koncertu. W części
szóstej odnotowujemy jeszcze solową ekspozycję wiolonczeli na prawej flance.
Start ostatniej części wyznacza pizzicato
kontrabasu i kolejna porcja żałobnych pieśni obu wiolonczelistek. Pożegnalna
faza koncertu prowadzona jest w dość leniwym tempie, bez specjalnych wzlotów i
upadków.
Hydra Ensemble Águas
(Cylinder Recordings, CD 2023). Gonçalo Almeida – kontrabas, Lucija Gregov –
wiolonczela, Nina Hitz – wiolonczela oraz Rutger Zuydervelt – elektronika.
Nagranie koncertowe, 31 stycznia 2022, Pletterij,
Haarlem, Holandia. Jeden strumień dźwiękowy podzielony na siedem części, 46
minut.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz